Witajcie
Przyszedł czas, aby kosmetycznie podsumować miesiąc marzec.
Mi osobiście pierwsza połowa marca zleciała szybko i całkiem przyjemnie, niestety druga połowa minęła pod znakiem choroby… dość ciężkiej, dopadł mnie okropny wirus z którym męczyłam się ponad 2 tygodnie.
Z tego też powodu pierwsza połowa marca była mocno makijażowa zaś druga mocno pielęgnacyjna. Marzec się podzielił… 😉
HEAN Kredki do konturowania i modelowania twarzy na mokro | 10,99 zł za sztukę
Jak wspomniałam na FB po pierwszym użyciu, że będzie hit… i JEST HIT!!! Są to kremowe produkty do konturowania i modelowania twarzy na mokro zamknięte w bardzo wygodnej formie kredek, które się normalnie temperuje. Cały taki zestaw to 4 kredki w tym Luminizer Stick to błyszczący rozświetlacz w kolorze Champagne oraz trzy matowe Pro-Contour Stick w kolorach 101 Highlight, 102 Bronze, 103 Contour.
Kredki te dają świetny, piękny naturalny efekt na twarzy. Z łatwością rozcierają się gąbeczką typu BeautyBlender (moja ulubiona technika), pędzlem, a nawet palcami. Można łączyć je w różne kombinacje, budować intensywność koloru i światłocienia, świetnie także łączą się same ze osobą. Choć kolory mogą wydawać się dosyć ciepłe końcowy efekt po roztarciu to pięknie wymodelowana twarz. Dzięki temu, że kolory nie są zbyt szare nie otrzymujemy efektu „brudnej twarzy”. Najlepszym sposobem ich nakładania to na podkład jeszcze nie przypudrowany. Po roztarciu wystarczy lekko przypudrować dla utrwalenia efektu. Są bardzo trwałe, takie konturowanie przetrwa bez jakichkolwiek poprawek 10-12 godzin z zachowaniem pięknego, płynnego konturu. Kredki są kremowe, ale nie są zbudowane na woskowej bazie (jak np KOBO Face Contour Mix) dzięki czemu nie są zbyt kremowe/plastyczne i nie przetłuszczają skóry a co za tym idzie są trwalsze i idealne także dla cery tłustej i mieszanej.
MAYBELLINE Color Sensational The Creamy Mattes Lipstick | ok. 30 zł
To kolejna na rynku szminka wpisująca się w „matowy” trend. W czym jednak się wyróżnia na tle innych tego typu? Ma bardzo ciekawą konsystencję i właściwości. A mianowicie jej struktura przypomina trochę silikonowe bazy do twarzy. Baza taka wypełnia nierówności skóry tworząc idealną powierzchnię.
Szminka ta gładko sunie po ustach zapewniając głębię koloru, otuli Twoje usta aksamitną, welurową, matową warstwą – to jest najlepsze określenie wykończenia jakie daje. Dzięki temu nie wysusza ust i nie podkreśla suczych skórek, nawet powiedziałabym, że lekko nawilża i pielęgnuje skórę ust. Niestety u Nas w Polsce gama kolorystyczna zawężona jest TYLKO do 5 odcieni i według mnie najbardziej oryginalne kolory w tej gamie to #940 Rose Rush oraz #950 Magnetic Magenta.
FREEDOM MAKEUP Eyebrow Pomade | 25 zł | 2,5 g
Marka Freedom Makeup to siostrzana marka Makeup Revolution tylko ta bardziej profesjonalna „PRO”. Świat kosmetyczny oszalał na punkcie brwi i produktów do ich stylizacji. Freedom Makeup nie chciało być gorsze więc wypuściło swoją wersję pomady do brwi oczywiście wzorowanej na oryginalne Anastasia Beverly Hills (nawet opakowanie w postaci słoiczka się zgadza).
Przyznam szczerze, że kupiłam ją kuszona ceną, bo jak wiadomo takie „wynalazki” są dosyć drogie jak na jeden kosmetyk do samych brwi. Gdy zobaczyłam kolor na żywo byłam dość sceptycznie nastawiona, bo trzeba przyznać, że są dosyć ciepłe. Kolor #Ash Brown miał być tym najchłodniejszym odcieniem dla szatynek/brunetek z całej gamy 11 odcieni. Ale pomimo koloru okazało się, że na brwiach wychodzi bardzo naturalnie. Można dorysować pojedyncze włoski albo narysować brew prawie od zera, produkt świetnie wtapia się w skórę dając iluzję pełnych brwi. Konsystencją przypomina mi bardzo cienie w kremie Maybelline Color Tattoo 24 HR (których z resztą także można używać do podkreślenia brwi, polecam kolor #permanent taupe). Nie jest aż tak wodoodporna jak Inglot Konturówka do brwi w żelu, ale też zastyga, trwała przez cały dzień i jest przez to łatwiejsza do usunięcia przy demakijażu (konturówkę z Inglota można usunąć tylko przy pomocy olejków lub preparatów dwufazowych).
Makijaż z wykorzystaniem ulubieńców: twarz wykonturowana kredkami HEAN, brwi wypełnione pomadą z FREEDOM MAKEUP, a na ustach szminka MAYBELLINE #950 Magnetic Magenta. Tak to się wszystko pięknie prezentuje w całości 😉
ZIAJA PRO Peeling z mikrogranulkami mocny | 21 zł | 270 ml
Dobry peeling to podstawa mojej pielęgnacji (wiele z Was o to pyta ostatnio i zastanawiam się czy nie zrobić takiego pełnego wpisu o mojej pielęgnacji, dajcie znać czy chcecie 😉 ) a ten z Ziaji to jeden z moich ulubionych i sprawdzonych. Ostatnim razem miałam go w 2014 roku więc powróciłam do niego po roku i nadal uważam go za najlepszego. Występuje w wersji MOCNEJ i BARDZO MOCNEJ. Jest to preparat przeznaczony do użytku w gabinetach kosmetycznych stąd nazwa PRO, ale bez problemu można go kupić online czy w markowych sklepach Ziaji stacjonarnie. Ogromna pojemność 270 ml (mi taka butla starcza na rok!) za naprawdę nie wielkie 21 zł. Peeling ten jest tak drobny jak ziarenka piasku (albo nawet drobniejszy) i tych drobinek jest tak dużo, że cały produkt to drobinki a nie jak w innych tego typu, że jest baza w której są zatopione granultki peelingujące, których jest stanowczo za mało. Peeling jest naprawdę mocny (moja skóra mieszana uwielbia mocne zdzieraki), idealnie złuszcza martwy naskórek pozostawiając skórę perfekcyjnie gładką. Stosuje 1-2 razy w tygodniu. Do tego praktyczna pompka i świetny, taki przyjemny zapach jak z salonu kosmetycznego.
AVON Advance Techniques Supreme Oils Dwufazowy eliksir w sprayu z odżywczym kompleksem Nutri 5 | 29 zł | 100 ml
To jest jeden z moich tajnych trików w pielęgnacji włosów farbowanych. Właśnie kosmetyki tego typu jak nietłuste olejki, które stosuje się po umyciu włosów. Ten eliksir z Avonu na bank pozostanie na długo w moim kanonie dobrych olejków. Jest to olejek dwufazowy stąd nie obciąża i nie przetłuszcza włosów. Jest wzbogacony kompleksem Nutri 5: olejek makadamii, olejek z nasion kamelii, olejek migdałowy, olejek winogronowy i olejek marula. Głęboko wnika w pasma włosów i pomaga zapobiegać nadmiernemu wysuszaniu włosów, rozdwajaniu końcówek, łamliwości podczas rozczesywania włosów, głęboko odżywia, tworząc warstwę ochronną. Szczególnie lubię stosować go na mokre włosy po umyciu, później suszę i stylizuję całą fryzurę. Włosy są miękkie, lśniące, błyszczące i pięknie pachną. Jedyny minus to, że szybko się zużywa, bo dyfuzor rozpyta produkt dosłownie w mgiełkę i na moje krótkie włosy muszę użyć przynajmniej 5-6 doz.
BIO-OIL Olejek na blizny i rozstępy | 60 ml – ok. 40 zł | 200 ml – ok. 90 zł
Jestem dziewczyną PLUS SIZE i rozstępy towarzyszą mi już od czasów dojrzewania. Niestety z czasem przybywało ich coraz więcej, bo mam do nich duże predyspozycje. Użyłam Bio-oil z nadzieją, że zatrzymam trochę ten proces. Mam świadomość, że rozstępy magicznie nie znikną jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Olejek ten ma za zadanie rozjaśnić, ujędrnić, spowodować, że skóra będzie bardziej elastyczna i gładka i właśnie takie efekty daje. Stosuje go codziennie od 3 tygodni. Stosuje go w sumie teraz w dwojaki sposób: prewencyjnie, aby te rozstępy które już są były mniej widoczne i profilaktycznie, aby nie powstawały nowe. Oczywiście w przypadku takich kuracji trzeba być systematycznym, aby uzyskać jakiekolwiek efekty. Producent zaleca 3 miesiące. Podoba mi się także to, że jak na olejek nie jest aż tak tłusty, wchłania się w parę minut i można bez problemu ubrać się od razu. Gdzieś czytałam, że to tylko płynna parafina, a reszta ceny to tylko marketing i marka… jak na razie uważam, że działa, ale powoli, małymi kroczkami. Warto polować na promocje, wtedy duże pojemności można dorwać w cenach małych opakowań.
U mnie właśnie tak prezentował się marzec, a jak u Was?!
POZDRAWIAM
Super ulubieńcy i widzę, że i Ty skusiłaś się na pomady Freedom 🙂 Ja swoją kocham całym serduchem i mega się z niej cieszę 🙂 Zaciekawiłaś mnie bardzo tym peelingiem Ziaji i chyba sobie po niego kiedyś sięgnę ale w wersji light 🙂
Uwielbiam tą pomadę choć przyznam szczerze, że byłaby PERFEKCYJNA gdyby kolor był odrobinkę zimniejszy, szarawy… wtedy nie miałabym żadnych „ale”. Peeling zdecydowanie do wypróbowania, bo to mój „czarny koń” w pielęgnacji.
Oj to po peeling sobie na pewno sięgnę! :))
Obowiązkowo!
Miałam BioOil ale puściłam dalej w świat. Głównie przez to, że to ciekła parafina z dodatkami a nie prawdziwy olejek. Wolę olejek Slim od evree albo olejek drenujący z Pat&Rub.
Bardzo mnie interesują produkty do konturowania Hean – kredki wyglądają genialnie!
BioOil to mój taki pierwszy wybór… na razie się sprawdza choć tak jak napisałam wiem, że to ciekła parafina. Może jak skończę opakowanie BioOil to spróbuje coś z Twoich polecanek, dzięki.
Kredki Hean to hit!!! Zdecydowanie must have!
bardzo ładne te szminki z Maybelline
Nie tylko „ładne”, ale też bardzo komfortowe w noszeniu i świetnie prezentują się na ustach 🙂
Super swatche, jak zwykle zresztą 🙂
Z omawianych przez Ciebie produktów ma kredki do konturowania: 101 i 102. Używam tak, jak polecasz, na podkład, rozcieram pędzlem albo palcami. Od siebie dałabym im mocne 4 z plusem (na pięć), chyba wolę jednak – po początkowej euforii – stary, dobry puder do konturowania z Inglota (słynna 505-tka). Zgadzam się, że nie przetłuszczają, ale jednak suchy puder lepiej dogaduje się z rozszerzonymi porami. Niemniej jednak uważam te kredki za bardzo fajny i przydatny produkt, wybaczam im nawet to temperowanie, i na pewno będę je zabierała w podróż. Wielką zaletą kredek jest to, że nie sposób z nimi przesadzić, są proste i bardzo szybkie w użyciu, no i nie potrzebuję osobnego pędzla, aby je zblendować. Trafiony zakup.
Pielęgnacja to przede wszystkim moja wielka miłość <3 ostatnich kilkunastu tygodni (ale chyba się wcześniej nie pochwaliłam), czyli woda różana, tzw. naturalna woda różana KTC. To jest tanie, skandalicznie tanie, a działa wspaniale, i jest wydajne. Za flakonik o objętości 190 ml płacę ok. sześciu czy siedmiu złotych, przelewam płyn do niewielkiego pojemniczka ze pompką do sprayu, i jest! jako tonik do spryskiwania twarzy po demakijażu czy myciu, jako utrwalacz makijażu, do odświeżania. Sama czysta woda źródlana plus wyciąg z płatków róży. Uspokaja skórę, zwęża pory, łagodzi podrażnienia. Piękny zapach jako bonus.
Z pielęgnacji w marcu także olejek z pestek truskawki, mam maleństwo z Interbio (cena poniżej siedmiu złotych, o ile pamiętam). Używam na noc, zamiast kremu albo pod krem. Dla cery mieszanej, zmęczonej, wysuszonej po zimie – coś doskonałego.
Z kolorówki często używałam w marcu paletki Wibo, tej z naturalnymi cieniami, Neutral Eyeshadow Palette. Daję jej takie trzy z plusem na pięć. Jest ładnie zapakowana, kartonik sprawia przyjemne wrażenie. Nie brakuje mi pędzelka, przeciwnie, cieszę się, że nie dali tu niepotrzebnego byle jakiego pędzelka czy patynki, które z innych tanich palet wywalam. Sporo odcieni matowych, a tego szukam. Pięć odcieni połyskujących i dwa z brokatem. Pigmentacja dobra w przypadku cieni ciemnych, średnia w przypadku cieni jasnych. Czego nie lubię, to że cienie matowe dają wykończenie zbyt kredowe (wolę maty z lekką, delikatną satyną, a tu trzeba nałożyć ich sporo, żeby był kolor), oraz tego, że ciemne matowe cienia nakładają się nierówno, można sobie zrobić plamy/prześwity. Ale podoba mi się dobór kolorów, opakowanie (nieduże, poręczne), do codziennego szybkiego makijaży to fajna paletka.
Moja kolorówka w marcu to także (nadal) płynna szminka matowa Wibo oraz upolowane z trudem 😉 dwa odcienie podobnego produktu Golden Rose. Mam 06 i 09, oba są bardzo intensywne… i chyba do końca dekady ich nie zużyję, prędzej wywalę przy okazji porządków (sprawdzania terminów przydatności). Mają długi "play time" (jak mawia Lisa Eldridge), czyli bardzo powoli zastygają, trzeba uważać przy ich nakładaniu, własny pędzelek jest dla mnie w tym przypadku nieodzowny. Napigmentowanie że ho ho, trwałość bardzo dobra. Są delikatniejsze, jakby bardziej plastyczne i mnie wysuszające od pomadek Wibo (ani Wibo, ani Golden Rose nie wysuszają moich ust, ale Golden Rose… jakby bardziej nie wysusza, jeśli tak można powiedzieć). Czekam z ciekawością na Twoją recenzję paletki Wibo imitującej Naked – miałam ją nawet w ręku, ale jednak… a może trzeba było kupić?
Z kolorówki – męczyłam też liftingujący podkład z Paese, tytułem mojego prywatnego "projektu denko". Fajnie się nakłada i nosi, ale ten odcień… nie do końca trafiony (ciemnieje, ma różowawe tony), niby w miarę ok, ale… dzisiaj miałam mineralny podkład w kremie z Golden Rose (polecany przez Ciebie) i tak sobie myślę, że chyba powinnam do niego na co dzień wrócić (odcień 01 idealny dla mnie). No właśnie, a Ty co robisz z nie do końca trafionymi kosmetykami? przekazujesz dalej, wyrzucasz, męczysz do skutku? Nie mówię o całkowitych porażkach, ale o takich przypadkach granicznych – że za coś lubisz, ale… 🙂
Uuu, przepraszam za literówki: pomadki Golden Rose oczywiście _mniej_ wysuszające od analogicznej pomadki Wibo 😉
Co do kredek Hean: są mega łatwe w obsłudze, ale trzeba przyznać, że jest potrzebne trochę czasu żeby je dobrze rozblendować więc jeśli się spieszę to prawda co prawda wersje pudrowe do konturowania nadal wygrywają. Więc rozumiem o czym mówisz… 😉
Wibo Neutral Eyeshadow Palette z premedytacją nie wzięłam z półki, bo jak zobaczyłam ten brokat w cieniach i małą różnorodność odcieni to stwierdziłam, że to nie ma sensu. Go Nude nadal powoli testuje, ale nie jestem ani zza ani przeciw… szału nie ma, ale też nie jest zła. Mieszane odczucia!
Ja w płynnych szminkach Golden Rose się zakochałam… cudnie wyglądają na ustach! I w przeciwieństwie do Wibo mają lepszą gamę kolorystyczną.
Jeśli coś mnie wkurza na „dzień dobry” to przeważnie wyrzucam (chyba, że kosztowało kupę pasy to wtedy męczę), ale jeśli nie do końca jest złe to próbuję wykorzystać to w inny sposób lub kombinuję jak to inaczej „ugryźć” albo zastanawiam się czy ja czegoś nie robię źle… to zależy od kosmetyku….
Kwietniowa… Twoje wręcz referaty zawsze mnie kładą na łopatki! Zawsze czytam je z zapartym tchem i zawsze coś ciekawego w nich znajduję, DZIĘKUJĘ 🙂
O, ja też dziękuję, że zawsze odpisujesz! Przeczytać coś u Ciebie to czysta przyjemność, dajesz świetne zdjęcia produktów i makijaży a przede wszystkim bardzo pozytywne nastawienie i mnóstwo pozytywnej energii. Coś u Ciebie skrobnę czasem, zazwyczaj w ramach oddechu od pracy 🙂
Co do tego kombinowania, jak coś wykorzystać lepiej, to hmm, jakiś czas temu pisałam u Ciebie w komentarzach o pędzlu z Kiko Milano. Nie sprawdził się jako pędzel do pudru, a jako taki był w ofercie. Ale że to jest bardzo ładny pędzel (fioletowa raczka, farbowane na pomarańczowo włókna), to zaczęłam go używać do rozprowadzania podkładów… i to jest hit. Potem chwyciłam też za pędzel syntetyczny z Deni Carte, też do pudru, też niekoniecznie się u mnie sprawdzał (zbyt zbity), i też doszło do mnie, że cudnie pracuje z podkładami 🙂 Do tej pory do podkładu miałam pędzel multifunkcyjny z Real Techniques, o małej powierzchni, dość zbity, został zdegradowano do roli pędzla do pudru do konturowania 🙂
Wibo Neutral ma małe objętości cieni i chyba będzie to jedyna paletka, którą tak naprawdę zużyję (ale raczej tylko te maty). Na jej obronę powiem, że niby odcienie podobne i tak jest istotnie, ale jak do bardzo szybkiego makijażu dziennego – to jest w niej akurat tyle, ile trzeba, w wariancie chłodnym i ciepłym. Jakby pomyśleć, to lekkie napigmentowanie tych podstawowych cieni (odcienie średnie) nawet pomaga przy porannym pośpiechu. Szału jednak nie ma. Taka paletka typu „nie szkoda mi jej zgubić”.
Pozdrawiam cieplutko (w moim miesiącu 😉 )!
wszystko mi się podoba, ale nie chce mi się zamawiać online 😛 szkoda, że te kredki z hean tylko tak są dostępne 😛
pomadki maybelline piękne kolory 😀 zaciekawiłaś mnie tym peelingiem z ziaja , wpisuję go na wish listę 😉
Niestety z HEAN jest tak, że albo online albo w małych sklepikach lub na targach itd. bardzo żałuję, że POLSKIE firmy są trudniej dostępne w POLSCE niż marki zagraniczne. To przerażające….
kredki do konturowania z hean pewnie kupię:-)
pomadkę z MAYBELLINE 950 mam, ale kusi mnie jeszcze ta 940:-)
olejek z Avonu do włosów kupię i przetestuję a Ty zrób prosze wpis o pielęgnacji włosów farbowanych!!!! proszę!!
Wpis o pielęgnacji niestety piszę na raty, bo to temat rzeka… a czasu ostatnio mam zbyt mało, a chciałabym w notce tego typu przekazać jak najwięcej informacji i trików.
No to i ja dorzucę swoje trzy grosze:-)
Najpierw FANFARY na cześć MoNuSi i Kwietniowej, które tak mnie zaintrygowały i zmobilizowały, że kupiłam Wibo Million Dolar Lips w kolorach 01 i 04 Jedynka to pikuś, ale 4!!!! Dziewczyny dzięki Wam pierwszy raz „założyłam” czerwień na usta i czułam się bosko:-) Nie byłoby tego, gdyby nie Wasze wcześniejsze wpisy, porady i dywagacje o kolorach Dziękuję:-) Poczułam się w pełni kobietą:-)
Co do reszty kolorówki to nie było u mnie szału Nadal towarzyszyła mi I heart chocolate, która jest po prostu rewelacyjna i zawsze można coś z nią stworzyć makijaż „na szybkiego” Wciąż jestem zachwycona Color Tattoo, Creme de nude 93 Idealna baza pod cienie, świetnie wyrównująca koloryt niemłodej już powieki Ponieważ jeszcze mogę sobie na to pozwolić (jeszcze nie wróciłam do pracy) nie katuję twarzy ciężkimi podkładami tylko stosuję podkład z Anabelle Minerals Ostatnio przekonałam się też do znienawidzonego na wstępie pudru bambusowego z Paese Zamiast puszkiem, wpracowuję go w skórę pędzlem i efekt jest o wiele lepszy
Za to mam dylemat i proszę Was dziewczyny o radę Jeszcze przed przeczytaniem powyższych Ulubieńców kupiłam zestaw do konturowania z KOBO Jako tako nie konturuję twarzy, nie stosuje też różu, a rozświetlacz tylko sporadycznie Twarz jedynie ocieplam/opalam bronzerem Honolulu lub Ultra Bronze, żeby „zdjąć” efekt płaskiej twarzy Nie idzie mi to jednak za dobrze i pomyślałam, że spróbuję swoich sił z KOBO i że będę go wklepywać gąbeczką lub palcami, a na to nałożę podkład mineralny Po przeczytaniu powyższego posta stwierdziłam jednak, że chyba błądzę Co lepiej będzie się nadawało do takiego opalania twarzy: KOBO czy jednak kredka Bronze z HEAN? Co jest prostsze w obsłudze? A może jednak lepiej nadal ćwiczyć z pudrowymi produktami?
Za Twoim poleceniem MoNuSiU kupiłam oczywiście peeling i maskę z Ziaji Oba produkty są świetne, a ich ogromne butle starczą na długo Mam jeszcze oba peelingi do twarzy z Sylveco, więc nie wiem kiedy to zmęczę Polecam wygładzający peeling do twarzy z korundem Mimo, że przeznaczony jest do cery suchej, dojrzałej ja stosuję go sporadycznie przy mojej mieszanej skórze Tego wieczoru nie używam już jednak żadnych żadnych kremów, a jedynie spryskuje twarz hydrolatem Cera jest nawilżona i natłuszczona, a rano piękna i promienna Bez zapychania i zaskórników
Co do rozstępów to kiedyś słyszałam, że dobrym produktem jest Revitol Strech Mark Podobno drogi, ale skuteczny Niestety nie miałam go, ale może warto poczytać coś więcej
Jeszcze tylko coś dla dziewczyn mających problem z przebarwieniami Miałam wielką plamę na czole, która pozostała mi po marcowym opalaniu kiedy byłam w ciąży Próbowałam różnych produktów, zdesperowana stosowałam nawet peelingi z kwasem migdałowym w gabinecie kosmetycznym i nic Aż do chwili kiedy trafiłam na serum ze sklepu ZSK:
https://www.zrobsobiekrem.pl/pl/p/Serum-10-SAP-witamina-C-25-g/4
Kilka kropli serum nakładałam wieczorem na twarz przed nałożeniem kremu Po dwóch miesiącach regularnego stosowania po przebarwieniu nie było śladu Nie będę analizować ceny serum, a kwot wydanych u kosmetyczki
Samo przygotowanie serum jest banalnie proste Trzeba tylko dokupić konserwant FEOG, ale to też są groszowe sprawy Polecam Wam serdecznie ten produkt Obecnie używam serum, gdyż super działa na moją cerę Wycisza ją, wygładza, ujednolica koloryt
MoNuSiU uwielbiam to Twoje zdjęcie z przymkniętym okiem Zawsze się wtedy szeroko do Ciebie uśmiecham A poza tym uważam, ze jesteś na nami niesamowicie seksowna i pociągająca:-)
O, Annabelle Minerals i puder ryżowy, czy ja już tu kiedyś pisałam, że używam ich (czasami) „w zestawie”? 🙂 Odcień natural fairest rozświetlający jest dla mnie idealny. Ryżowy puder z Paese wcieram pędzlem flat top jako bazę pod mineralny, tylko do tego mi służy, dzięki temu puder z Annabelle nie podkreśla porów skóry (bez tego zagruntowania – podkreśla), potem flat topem nakładam puder mineralny i jest ok. Pierwszy kontakt z podkładem z Annabelle to była porażka, dopiero myk z pudrem ryżowym uratował sytuację. Nie używam tego zestawu często, bo wbrew pozorom daje u mnie dość silne krycie i efekt „widocznego makijażu”, ostatnio wolę lżejsze krycie, nawet kosztem „przezierania” rozmaitych niedoskonałości, jest to za to mój zestaw must have na upały, jeśli mam wyglądać solidnie (trwałość!).
Nie wiem, jak Tobie doradzić (MoNuSiu poratuj 🙂 ) co do konturowania i broznera – ja u siebie na mineralny podkład daję róż i puder do konturowania Inglot 505 lub Nubian Desert Kobo z prasowanych produktów, kredki jakoś bardziej mi się widzą z mokrymi podkładami. Natomiast ogólnie do ocieplania polecam pędzel wachlarzykowy z Eco Tools, łatwo nim delikatnie musnąć „wystające” części twarzy, nie nabierając zbyt dużo produktu (iluzja opalenizny).
Aaa, jakiś czas temu wrzuciłam w Rossmannie do koszyka bronzerek z Wibo, pod wpływem a jakże MoNuSi, ten który udaje produkt Bobbi Brown. Zaraz po zakupie nie spodobał mi się jakoś, ale ostatnio spróbowałam (omijając najciemniejszy odcień paseczka) i hmm, spodobałam się sobie 🙂 Tak więc, kolejny fajny produkt poznany dzięki temu blogowi 🙂
Co do serum hmm trzeba będzie spróbować, dzięki za namiary!
Ziaję pro zamierzam wypróbować 😉 a tą pomade z FM mi siostra ukradła ;D ps ciekawy blog a osoba która go prowadzi ma taki super uśmiech i tyle energii w spojrzeniu ze AZ się chce tu zagladac 😉
Dziękuję Ci za tak miły komplement… to dla mnie bardzo ważne spostrzeżenie. Aż serducho rośnie! 🙂
Dzięki za dobre polecanki… UWIELBIAM CIĘ :*
W takim wypadku jak opisałaś wydaje mi się, że dla Ciebie zdecydowanie lepsze byłby kredki z HEAN. Kółko z KOBO jest trochę bardziej toporne w obsłudze a do tego daje mocniejszy efekt. Kredki dają subtelniejszy, naturalny efekt i zdecydowanie łatwiej się rozcierają. oj tak kredki będą lepsze! Spróbuj….
Color Tattoo Creme de nude 93 mam , ale nie mogę się do niego przekonać jako baza. Dla mnie za suchy i nie przedłuża trwałości cieni, leży i się kurzy :/
Revitol Strech Mark mówisz?! zaintrygowałaś mnie, poczytam a poczytam… dzięki! 😉
wow ile kosmetyków 🙂
Jak na 6 pozycji na jeden miesiąc to całkiem dobra sumka 🙂
#940 Rose Rush to mój typ 🙂
Polecam, świetna, promo w Rossku na usta już od 4.05. 🙂
Ziaja jest świetna polecam -;) kosmetyki ciekawe nie powiem przedstawiłaś nam 😉
Cieszę się, że Ci się podobają 🙂 to są sprawdzone rzeczy osobiście na mnie samej.