Witajcie
Dziś poruszę dość kontrowersyjny temat a mianowicie czego są warte tanie, chińskie produkty „beauty”.
Jaka jest Wasza pierwsza myśl na hasło: „chińskie”? Zapewne kiepskiej jakości tani produkt… prawda?!
Nie oszukujmy się, ale wiele renomowanych marek kosmetycznych swoją produkcję ma właśnie w Chinach, wystarczy sprawdzić na odwrocie nie jedną paletkę cieni, a sprzedają ją za 3-5 krotnie drożej pod przykrywką amerykańskiej lub europejskiej marki.
Produkty, które tu pokaże przyszły do mnie prosto z Hong Kongu i nie są to podróby znanych marek, ale po prostu chińskie produkty beauty.
Czy warto skusić się na coś taniego z Chin…?!
O tzw. „chińskich puchaczach” swego czasu było już głośno w blogosferze. Dużo dziewczyn sobie je chwali i poleca.
Zestaw 10 takich pędzli typu kabuki na trzonku w wersji do twarzy jak i do oczu kosztuje już w granicach (po przeliczeniu na złotówki) ok. 60 zł więc za jeden pędzel płacimy jakieś śmieszne 6 zł!
Sama sprawiłam sobie aż dwa takie zestawy i powiem Wam szerze, że to był bardzo dobry zakup.
Pędzle są wykonane z włosia syntetycznego z metalową skuwką i drewnianą rączką (w moim przypadku w czasie transportu dwie rączki odpadły, ale wystarczyła odrobinka kropelki i po kłopocie). Są bardzo sprężyste, elastyczne, bardzo miłe w dotyku i użytkowaniu. Główka pędzla zawiera mnóstwo włosia więc sam pędzel jest pełnowartościowy. Dzięki temu, że są z włosia syntetycznego świetnie nadają się do produktów mokrych tj. podkład, korektor, produkty do konturowania na mokro, ale też np. do pudrów sypkich. Pędzle nie zgubiły ani jednego włoska (a mam je od ponad pół roku) i świetnie się myją. Pędzle te nie ustępują prawie w niczym tym droższym i bardziej profesjonalnym.
Najbardziej popularne zestawy to te składające się z różnych kształtów kabuki do twarzy w wersji dużej oraz ich odpowiedników w wersji mniejszej do oczu lub także do twarzy. Ogólnie ich wykonanie jest bardzo dobre, szczególnie tych dużych. Z małymi jest tylko taki problem, że są mniej „precyzyjnie” wykonane tzn. skośny kabuki bardzo przypomina ten okrągły, ale w samym użytkowaniu nie ma to aż takiego znaczenia, można powiedzieć, że się czepiam. 😉 Także jeśli potrzebujecie większej ilości pędzli przyzwoitej jakości, ale tanich to polecam Wam zaopatrzyć się w „chińskie puchacze”.
A co powiecie na cienie do powiek?! W moje ręce wpadła paleta 15 matowych cieni ze sklepu Born Pretty Store.
Cienie w niej zawarte są zupełnie matowe. Mają aksamitną konsystencję, nie są suche ani kredowe. Ogólna pigmentacja większości cieni jest dobra, niestety trzy cienie: biel, czerń i jasna szarość są trudniejsze w obsłudze, trzeba się trochę namachać pędzlem, żeby je zaaplikować.
Sama praca z tymi cieniami jest całkiem przyjemna, bo rozcierają się zaskakująco dobrze, nie osypują się i świetnie trzymają się skóry zachowując przy tym całkiem dobry pigment. Może to nie jest paleta, po którą sięgnęłabym w pierwszej kolejności w moim codziennym makijażu, ale zaskoczyły mnie te cienie swoją trwałością, bo po 12 godzinach na oku wciąż były prawie w nienaruszonych stanie.
Cały makijaż wykonany tą paletą był trwały i prezentował się całkiem elegancko. Jestem pod wrażeniem, bo spodziewałam się raczej kiepskich rezultatów choć paleta ma słabe punkty w postaci kiepskiej czerni i braku większej ilości jasnych odcieni do rozświetlania. Ale nie jest zła…. 😉 znajdziecie ją TUTAJ.
Więc jak widać powyżej CHIŃSKIE NIE JEST ZŁE! Oczywiście zależy co chcemy i jakiego efektu końcowego oczekujemy. Ale zanim ocienicie następnym razem coś tylko po opakowaniu może warto najpierw spróbować?!
A jakie jest Wasze zdanie na ten temat? Chińskie HOT or NOT?! Napiszcie o swoich odczuciach i doświadczeniach z takimi produktami.
A jeśli macie jednak ochotę na pędzle (które szczerze polecam 🙂 ) to łapcie 10% rabatu do sklepu Born Pretty Store: MJOH10
Rabat obowiązuje na cały dział Makeup & Beauty i w tym przesyłka jest za darmo.Przesyłka dociera bez problemu do Polski ok. 3-4 tygodni.
Bardzo lubię chińskie sklepy. Mam 3 zestawy pędzli, paletkę korektorów oraz błyszczyków i naprawdę jestem miło zaskoczona z jakości tych produktów. Wiele osób jest sceptycznie nastawione, ja jak dotąd mam pozytywne wrażenia.
:*
Ja mam dokładnie tak samo! Wiele moich koleżanek, które tak samo kupiły pędzle są z nich bardzo zadowolone i zaskoczone jakością.
cena za te produkty jest śmiesznie niska! Teoretycznie gdzie by nie spojrzeć jest napisane made in china, więc zdarza się używać nam czegoś, co pochodzi z chin. Chińskie puchacze chodzą za mną od dawna i chyba się na nie skusze. A paletka niczego sobie, ma dobrą trwałość! 🙂
Dokładnie! Teraz to już prawie wszystko produkuje się w Chinach… i mimo, że kupujemy produkt europejskiej czy nawet polskiej marki to tak naprawdę kupujemy chińskie.
Pędzle gorąco polecam, bo po naprawdę dobry produkt.
Mam trochę chińskich puchaczy i bardzo je lubię. mam też wiele produktów do paznokci z tamtych krajów i w większości sprawują się świetnie 🙂
No właśnie…. więc skąd aż taka niechęć do chińskich wyrobów?
fajne pędzle:) Ja mam jeden chiński pędzel ale zupełnie mi się nie sprawdził. Za to pędzelki hakuro uwielbiam:)
Nie twierdzę, że każdy chiński pędzel jest dobry… ale te konkretne, sprzedawane właśnie w takich zestawach i takich kształtach są świetne. Hakuro lubię choć nie przeczę, że niektóre pędzle pogubiły włosie i na dłuższą metę te pędzle szybciej się zużywają (mam porównanie, bo pierwsze moje pędzle Hakuro mają już 6 lat!).
Zdarzyło mi się używać kosmetyków TianDe (pielęgnacyjnych), przyznam, że te testowane przeze mnie miały solidne, zauważalne działanie, nie uczulały itd.. To chińska marka ma europejskie czeskie certyfikaty http://www.tiande.pl/certyfikaty. Jeśli mamy zaufanie do marki i nie obawiamy się, że kosmetyki będą podróbkami bez żadnych atestów, znamy skład oraz/albo wiemy, że pozostaje pod odpowiednim nadzorem, to według mnie kraj producenta nie ma znaczenia (no chyba, że ktoś bierze pod uwagę politykę). Tak jak napisałaś, wiele firm wytwarza swoje kosmetyki w Chinach albo, do czego trudniej dojść, zamawia tam półprodukty (np. pigmenty, emulsje itd.). Mam np. perfumy Bvlgari, oryginalne, made in China. W Chinach produkuje m. in. MUR. (Czego bym się bardzo poważnie obawiała – i dlaczego nie kupuję na aukcjach – to podróbki, które mogą zawierać… wszystko, ale to inny temat.) Jeśli komuś nie zależy na wspieraniu lokalnego przemysłu albo np. programowo nie bojkotuje chińskiego handlu, to czemu nie kupować bezpośrednio z Chin, oczywiście (jak dla mnie) pod warunkiem, że jesteśmy pewne składu i standardów jakości, czystości bakteriologicznej i chemicznej. Bo mimo wszystko kosmetyki wcieramy, wklepujemy w skórę, w okolice błon śluzowych, regularnie, przez długi czas i nie warto iść na ryzyko w tych kwestiach.
Na tej zalinkowanej stronce jest wiele intrygujących gadżetów do poprawiania urody, jakieś klamerki do nosa, wzornik do brwi, osłonka na powiekę do tuszowania rzęs… 🙂
Zgadzam się z Tobą w 110%. Właśnie stąd chyba bierze się nieufność do chińskich produktów. Mogą być dobre… ale nie wszystkie! Oczywiście Chiny to kraj podróbek, potrafią prawie wszystko skopiować, ale niestety czasami nie patrząc na normy jakości produkcji i komponentów.
Nie oceniam źle chińskich produktów bo czasami znajdzie się wyczekiwaną ” perełkę” ale słyszący chińskie to samo przez się nachodzi myśl PODROBIONE!!!
Nie powiem że nie używałam produktów ze sklepu po 5zł bo często coś wpadło,w ręce 😉
Mają super cienie 😉
Ale często trzeba uważać… Nie tak dawno była afera bo Chińczycy wyprodukowali szkodliwe zabawki !! Więc jeżeli komuś zależy tylko na kasie to wrzuci wszystko do produkcji …:)
Moj blog
http://rogatyaniol19.blogspot.co.uk/?m=1
Niestety…. polityka polityką, dlatego tego tematu nie cierpię i nie rozumiem.
Nie mam nic chińskiego…ale jak sama wspomniałaś nawet marki wysoko- półkowe czy średnio- półkowe swoją produkcję mają w Chinach bo tam produkcja lepiej im się opłaca…i na większości takich kosmetyków możemy znaleźć napis Made in China. Mi to absolutnie nie przeszkadza.
Ja też nie mam parcia na szkło… jak widzę Made in China to nie uciekam z popłochem. 😉
Ach Ty kusicielko Od dawna mam chrapke na te pędzle☺ A z drugiej strony mając ich jeszcze więcej tym bardziej będę odwlekala dzien ich kąpieli Brr nie cierpię tej czynnosci
Ha ha ha…. znam ten ból i robię dokładnie tak samo! Jeśli mam czym się malować to ich po prostu nie myję aż przychodzi dzień wielkiej kąpieli. Szkoda, że same się nie czyszczą 😛 a pędzle warte zakupu, serio! 🙂
wyglądają fajnie 😛
Nie tylko wyglądają, ale sprawują się fajnie 🙂
Nigdy nie miałam oporów przed zakupami w chińskich sklepach, bo mam świadomośc, że większość światowych marek ze względu na koszty wytwarza swoje produkty właśnie tam. Pędzle wyglądają kusząco 🙂 Cienie również, ale cieni mam takie zapasy, że do końca życia mogę nic nie kupic 😉
Cienie nie są może jakimś wielkim odkryciem, ale pędzle zdecydowanie tak, a pędzli nigdy za dużo 😉
Ty chyba potrafisz ze wszystkiego wyczarować cuda 🙂
Ha ha ha… 😀 może to kwestia dobrej zabawy przy tworzeniu, czasami warto zobaczyć plusy tam gdzie z pozoru ich nie ma…. 😉
Nie mam przekonania do kosmetyków chińskich, nigdy nie wiadomo na czym obcięto koszty.
Zgadza się! Raczej kupujemy je na własną odpowiedzialność, ale przyznam szczerze, że wiele z nich zrobiło na mnie naprawdę dobre wrażenie i spisują się dobrze, mało takich które powiedziałbym, że są do kitu. To o czymś świadczy…