Witajcie :o)
Z początkiem miesiąca (KLIK) dostałam 5 kosmetyków z Oriflame do przetestowania od Agi z http://www.aga.oristart.pl/aktualnosci/
Wszystko przetestowałam, zmacałam, ponosiłam i mam swoich faworytów. W takim razie zapraszam Was na recenzję kosmetyków Oriflame. Kolejność kosmetyków nie jest przypadkowa ponieważ zacznę od najlepszych moim zdaniem, a skończę na tych, które nie zbyt podbiły moje serce.
Bezkonkurencyjnym faworytem jest Oriflame Beauty Colour Pro Eye Shadow Trio: Cienie do powiek Oriflame Beauty Colour Pro w kolorze Smoky Brown (cena: 37 zł/2,7 g).
Dobrze wiecie, że jestem cieniomaniaczką i o cieniach wiem prawie wszystko. Nie wiele może mnie w tej kwestii zaskoczyć, a jednak zaskoczyło i to POZYTYWNIE!! 😉 Paletka wielkości dwóch złotówek, mieszcząca w sobie idealnie zgrane trio cieni w świetnych kolorach. Rozświetlający cień jest o wykończeniu satynowym, a dwa pozostałe maty (szary brąz i mysia szarość) są aksamitne w swojej strukturze.
Cienie z wielką łatwością się nakładają, rozcierają i łączą ze sobą nawzajem. Ich formuła jest bardzo aksamitna i jedwabista. Nie osypują się i nie robią prześwitów. Paletka jest tak uniwersalna, że można zmalować nią jednocześnie dzienny, lekki makijaż aż po mocne, wieczorowe Smokey Eye. Do tego środkowy, szary brąz jest idealny do podkreślania brwi. Paletkę tą nazwałabym ideałem dla podróżujących: w niewielkich rozmiarach mieszczą się wszystkie cienie do kompletnego makijażu oczu i brwi. Z resztą same zobaczcie efekt Smokey Eye przy użyciu wyłącznie tej paletki (dodałam tylko czarną kredkę).
Jako drugie moje serce podbiły Optimals Matte Touch™ Face Blotting Tissues: Bibułki matujące do twarzy Optimals (cena: 20 zł/1 op=50 sztuk).
Już dawno nosiłam się z zakupem bibułek matujących. Teraz gdy używam tych z Oriflame nie wiem jak wcześniej mogłam się bez nich obejść.
W maleńkim, poręcznym opakowaniu mieści się z 50 sztuk. Zmieszczą się do każdej, nawet najmniejszej, damskiej torebki dlatego zawsze mogą być z Tobą gdy tylko ich potrzebujesz. Opakowanie ma bardzo fajny system wyjmowania pojedynczej bibułki: przy otwieraniu bibułka przykleja się do naklejki na opakowaniu dzięki czemu jednym ruchem wyjmujemy bibułkę.
Sama bibułka jest ultra cienka, ale jednocześnie mega chłonna! Praktycznie jedną bibułką usuniemy sebum z całej twarzy. Bibułka nie narusza ani podkładu czy też pudru więc nasz make up po użyciu tej bibułki znów jest idealny i odświeżony bez uszczerbku.
Kolejny ulubieniec to Milk & Honey Gold Nourishing Hand & Body Cream: Odżywczy krem do rąk i całego ciała Milk & Honey Gold (cena: 37 zł/250 ml).
Kosmetyk bardzo uniwersalny i dla każdego. Pokusiłabym się o stwierdzenie: DLA CAŁEJ RODZINNY, DO WSZYSTKIEGO! Bardzo lekki krem o konsystencji budyniu o słodkim zapachu miodu zamknięty w fantazyjnej kuli jako opakowanie.
Ten krem jest dla takich „leniuchów” i „niecierpliwców” jak ja. Smarujemy np. dłonie, odczekujemy 5 sekund i możemy wracać do swoich zajęć. Nie ma tłustego filmu, nic się nie lepi, a dłonie są świetnie nawilżone i słodko pachną. Krem do szybkich akcji – kremujemy się i jesteśmy gotowe do wyjścia. Dla każdego typu skóry i dla każdego – nawet mojemu facetowi się spodobał, a nie lubi żadnych „babskich” kremików ;P
Dobry, aczkolwiek nie idealny okazał się Very Me Nail Graffiti Top Coat Lakier pękający Very Me Nail Graffiti w kolorze Blue (cena: 18 zł/8 ml).
Szał na tzw. „pękacze” już jakiś czas temu przeszedł, ale nadal uważam, że to całkiem fajnym sposób na urozmaicenie swojego manicure.
Lakier ten ma bardzo fajny, mały, dość precyzyjny pędzelek, którym bardzo szybko i łatwo nakłada się lakier. Lakier bardzo ładnie i szybko pęka tworząc równe wzory. Niestety jest dość wodnisty i przez to jest mało kryjący. Pęknięcia są bladego koloru i tworzą prześwity. Oczywiście jak każdy pękacz jest matowy zaraz po aplikacji i trzeba gu utrwalić top coat’em ponieważ sam w sobie nie jest trwały. Jego plusem na pewno jest świetny kolor blue.
Niestety najbardziej rozczarowała mnie Pure Nature Organic Jasmine Extract Exfoliating Peel-off Mask: Złuszczająca maseczka Pure Nature z organicznym ekstraktem z jaśminu (cena: 20 zł/50 ml).
Jest to maseczka typu peel – off z organicznym ekstraktem z jaśminu do cery normalnej i mieszanej, która ma za zadanie usuwać martwy naskórek i rozjaśniać cerę. Maska jest całkowicie przeźroczysta o dość słodkim i mdlącym zapachu. Faktycznie wystarczy jej 20 minut, aby całkowicie zastygnąć i zejść jednym płatem z całej twarzy. Niestety efekty są dość mierne. Skóra po tej maseczce jest… hmmm… no właśnie?! Praktycznie efektów brak! Skóra jest tylko troszeczkę milsza w dotyku, ale nie ma pięknego kolorytu, kiepsko oczyszczona, a efekt utrzymuje się dosłownie raptem 1-2 dni. Nic szczególnego.
PODSUMOWUJĄC: Paletka Beauty Colour Pro Eye Shadow Trio zostaje ze mną, bo strasznie spodobała mi się do podkreślania brwi, Bibułki matujące do twarzy Optimals już na zawsze zagoszczą w mojej torebce, Odżywczy krem do rąk i całego ciała Milk & Honey Gold ląduje w jakimś strategicznym miejscu mojego domu, żebym mogła w każdej chwili sięgnąć po dobry krem do rąk. Lakier pękający Very Me Nail Graffiti nie jest idealny, ale zawsze się przyda to urozmaicenia mojego manicure. Niestety Złuszczająca maseczka Pure Nature z organicznym ekstraktem z jaśminu się nie sprawdziła, a szkoda.
Cienie prezentują się bardzo fajnie, najlepiej z tych produktów :))
Rzeczywiście z całej piątki cienie okazały się najlepsze. Najbardziej zawiodłam się na maseczce, na którą liczyłam.
Krem miód i mleko miałam i uwielbiam! 🙂
Teraz razem uwielbiamy 😉
bibulki matujące jak do tej pory najleszpe sa te z Inglota moim zdaniem. Swoja droga dawno nie mialam ncizego z orfilame
Zapraszam na moja stronę, link u góry 🙂 Aga
Te też są świetne, długo i dobrze mi posłużą. Polecam spróbować.
Ja jeszcze czekam na swoją dawkę kosmetyków Oriflame 🙂 muszę Ci powiedzieć, że bardzo fajne produkty Ci podarowali. Cienie super! 🙂 Bibułki też mnie zaciekawiły.
Wybór Agi był świetny ponieważ zahaczyła o każdą dziedzine: jest kolorówka, paznokcie, pielęgnacja… wszystkiego mogę spróbować. To jest dobre myślenie, a nie wysyłanie kosmetyków na odwal się. W takim razie czekam na Twoją notkę o Oriflame.
Krem miodowy przepięknie pachnie:) Podoba mi sie ten lakier pękający mimo, że takimi nie przepadam:)
Oj bosko pachnie – zakochałam się. Na pewno dużym plusem tego lakieru jest fajny kolor.