Witajcie :o)
W tej notce zapraszam Was moje Kochane na recenzję już ostatnich kosmetyków Oriflame gigantycznej paczki, którą dostałam do testów (do zobaczenia TUTAJ).
Produktów było aż 13! Dlatego też piszę notki 3 – 4 kosmetykach na raz, żeby notki nie były zbyt przydługie i monotonne. Jeśli chcecie poczytać moje opinie o wszystkich dotychczasowych kosmetykach Oriflame zapraszam do lektury:
Testuję Kosmetyki ORIFLAME: Oriflame Beauty Colour Pro Eye Shadow Trio, Optimals Matte Touch™ Face Blotting Tissues, Milk & Honey Gold Nourishing Hand & Body Cream, Very Me Nail Graffiti Top Coat
Makijaż: Potrójne cienie do powiek Oriflame Beauty Smoky Collection Smoky Green
W tej notce będzie o:
- Pure Skin Shine Control Cream Krem matujący Pure Skin Shine Control
- HairX Advanced Growth Reviver Conditioner Wzmacniająca odżywka do słabych włosów HairX
- Amazonia Body Cream Krem do ciała Amazonia
- Oriflame Beauty Smoky Collection Eye Shadow Trio Potrójne cienie do powiek Oriflame Beauty Smoky Collection w kolorze Smoky Green
Zacznę od kremu, w którym się zakochałam. Mam tutaj na myśli Pure Skin Shine Control Cream. Już dawno czegoś takiego szukałam. Kremów matujących na rynku jest chyba setki… każda marka ma jakiś. Testowała już kilka i każdy z nich albo tak strasznie matowił twarz, że niemiłosiernie ściągał całą twarz, efekt matowienia polegał na wysuszaniu skóry, a nie na nawilżaniu, wszystkie dość wolno się wchłaniały i nie zawsze współpracowały z nałożonym na nie podkładem. Pure Skin Shine Control Cream jest pozbawiony wszystkich tych WAD!
Efekt matowienia jest genialny. Bardzo łatwo go zauważyć gdy nałożymy go na błyszczącą się buzię. Nakładasz i buzia od razu jest matowa, sucha i gładka. Nie trzeba czekać aż się wchłonie i zadziała. Ten krem robi to za pstryknięciem palcami. Matuje, ale przy tym jest bardzo komfortowy w noszeniu. Skóra na twarzy nie jest ściągnięta czy przesuszona ani też nie reaguje nadmierną produkcją sebum. Efekt matu i nawilżenia na raz? Z tym kremem to możliwe! Świetnie współgra z różnymi podkładami: nie rolują się, nie zmieniają koloru czy konsystencji. Dla mnie osobiście idealny krem na dzień. Tego efektu właśnie oczekuję. Efekt utrzymuję się mniej więcej 8 – 10 godzin. Jeśli chodzi o inne jego właściwości jak zmniejszenie porów czy zapobieganie powstawaniu wyprysków to powiem szczerze, że minimalne efekty są, ale głównym jego atutem jest MAT, MAT i jeszcze raz MAT!
Tubeczka jest dość mała i poręczna, ma 50 ml kosmetyku. Krem w swojej konsystencji jest dość tępy w nakładaniu, ale nie jest to jego wadą. Jedyne co mi osobiście przeszkadza to zapach. Dość dziwaczny zapach (mi się kojarzy Z zapachem palonego wosku na cmentarzu – sorry za skojarzenia), który naprawdę może przeszkadzać, ale to tylko jedyny jego mankament. Posiadaczki skóry mieszanej – powinnyście go spróbować!
Niestety kolejne produkty to totalne niewypały. Zacznę od najgorszego: Wzmacniająca odżywka do słabych włosów HairX. To jest mały, piankowy koszmarek. Jest to odżywka, która ma pomagać odbudować witalność i siłę włosów. Dzięki niej włosy mają wyglądać na grubsze i mocniejsze, dodawać objętości i połysku bez zbędnego obciążania włosów. Wierzcie mi większego badziewia dawno nie używałam.
Po nałożeniu odżywki na mokre włosy, jak zaleca producent, na głowie robią się stronki, wszystko jest klejące, oklapnięte, matowe i włosy wyglądają jak tydzień nie myte, sztywne. Coś okropnego! Co z tego, że może i efekt wzmocnienia jest, ale włosy wyglądają tragicznie po użyciu. Równie dobrze mogłabym rozbić sobie jajko na głowie i próbować wysuszyć włosy – efekt ten sam. Naprawdę przestrzegam przed nią!!!
Amazonia Body Cream sam w sobie może nie jest taki zły. Ot taki kremik do wszystkiego. Bardzo lekka, budyniowa konsystencja dzięki, której szybko się wchłania. Duża pojemność 200 ml. Całkiem fajnie nawilża i już. Nie jest czymś złym, ale też nie zachwycił mnie, bo takich kremów na rynku jest na pęczki. Najbardziej nie podoba mi się zapach, który podobno ma „pobudzać i zachwycać zmysły”. Tak naprawdę mnie odrzuca. Jest to mieszanka roślinnych zapachów (jak świeżo skoszona trwa), ogórka i wody. Nie jestem pewna czy tak pachnie Amazonia?! :/
Na sam koniec Potrójne cienie do powiek Oriflame Beauty Smoky Collection Smoky Green. Tak naprawdę już je zrecenzowałam, bo zamalowała nimi makijaż więc jeśli chcecie zobaczyć je w akcji i przeczytać moją opinię o nich to zapraszam TUTAJ.
Mam do Was pytanie: czy podoba Wam się cała idea takich notek z recenzjami kosmetyków Oriflame? Czy są dla Was przydatne? Proszę o szczerą opinię w komentarzach 🙂
W razie jakichkolwiek pytań o Oriflame lub zapisania się do szeregów Ori w grupie iGO zapraszam na stronę Agi (KLIK).
Nie znam wielu kosmetyków tej firmy. Znam jedynie opinie że katalogówka nie jest najlepszą opcją. No i zdecydowanie wolę iść do drogerii i buszować w jej regałach i znajdować w miarę przystępne a dobre produkty 🙂
nie przepadam za kosmetykami Oriflamę i po Twojej recenzji moja opinia się pogłębia 😉
ciekawe kosmetyki, ja nie zamawiam kosmetykow z Ori, dwa razy dostalam od znajomej ale mnie nie powalily jakos specjalnie :/
Miałam kiedyś krem do ciała z Oriflame, ale nie był powalający, tylko ładnie pachniał;p
zaintrygował mnie ten krem
Aktualnaa: Wiem, że opinia o kosmetykach z katalogów nie jest dobra. Dlatego też pomyślałam sobie, że taka współpraca jest dobra, będę mogła się przekonać co jest dobre, a co nie… i to opiszę. Taka jest prawda, że w każdej marce są perełki i są też buble. Może i zakupy w drogerii są przyjemniejsze, ale i tam możesz kupić bubla, bo nigdy nie wiesz jak się dany kosmetyk będzie sprawdzał w praktyce.
Wdowa Po Stalinie: Akurat w tej recenzji na 4 kosmetyki tylko 1 tak naprawdę jest dobry. Ale powiem Ci, że z 13 które dostałam do testów 9-10 kosmetyków jest naprawdę świetna więc to coś mówi… lepiej przeczytaj resztę recenzji.
czarnulkaa: tak to bywa, że jak trafimy na coś tak sobie lub bubel to zniechęcamy się do danej marki… dlatego też piszę te recenzję co jest warte a co nie warte w Ori.
ankas: ja wcześniej też miałam bardzo mało kosmetyków z Ori i też miałam słabą opinie o nich, ale teraz powoli się przekonuję…
jbeata84: to jest jedna z perełek Ori według mnie.