Witajcie :o)
Mam na imię Monika, mam 26 lat, jestem CIENIOMANIACZKĄ!!! Choroba nie groźna dla innych, ale niebezpieczna dla mojego portfela.
Po pojawieniu się paru nowych mieszkańców w moich GlamBoxach postanowiłam ostatecznie wszystko uporządkować, poukładać, podpisać, ponumerować…. wreszcie jest w tym wszystkim porządek.
A jakie cienie są nowościami w mojej palecie?!:
Inglot 128 AMC Shine – fajny, brudny fiolecik z burgundowymi tonami, ale niestety mój aparat ma duże problemy z fioletami więc na fotce jest bardzo zimny niż ciepły fiolet. |
Inglot 137 AMC Shine – średni kolor zieleni, w bardziej stonowanym odcieniu, ze złotym pobłyskiem |
Inglot 366 Matte – jest to czerwień matowa, jest to kompilacja malinowej i pomidorowej czerwieni |
Sephora Mono – niestety nie znam numerka, bo cień pochodzi z wymianki, ale jest to całkiem przyjemny turkus opalizujący na zielono |
Na dzień dzisiejszy moja kolekcja cieni wygląda tak:
Oczywiście są to tylko cienie pojedyncze – nie liczę wszystkich paletek Sleek oraz parę cieni, które jeszcze nie wydobyłam z ich opakowań.
Trzeba przyznać szczerze, że „trochę” się tego nazbierało. Ostatnio będąc w dużym salonie Inglota złapałam się na tym, że nie mam już czego kupić, bo tak naprawdę prawie wszystkie odcienie już mam. Najśmieszniejsze jest to, że jak wybieram się do Inglota idę tam zawsze ze spisem numerów cieni, które już mam. Panie z obsługi dziwnie się na mnie patrzą.
Powoli muszę zacząć się leczyć z cienioholizmu i ostatecznie zamknąć moją kolekcję cieni. Oby się udało….
A Wy od czego jesteście uzależnione?! Jakich kosmetyków jest najwięcej w Waszej kosmetyczce?! Macie tak czasami, że kupujecie kosmetyk, który jest prawie identyczny kolorem czy właściwościami z tym co już macie?! Jestem ciekawa czy tylko ja mam takie „zboczenie”….
Pokaźna ta kolekcja 🙂
Jak się zobaczy to wszystko na raz w jednym miejscu to sporo, oj sporo…
ja jestem uzależniona od peelingów i żeli… cieni pojedynczych mam bardzo mało, wolę gotowe paletki 🙂
Paletki są fajnym rozwiązaniem na wyjazdy lub dla osób, które wolą mieć gotowy zestaw kolorystyczny. Ja wolę bawić się kolorami i odkrywać nowe, ciekawe połączenia kolorystyczne.
wow sporo cieni, ja mam uzależnienie w pielęgnacji bardziej, stawiam na balsamy/mleczka, żele
Jeśli chodzi o pielęgnację jestem raczej „leniem” i stosuje tylko to co powinnam, a raczej to czego mi się chce stosować. Balsam czy krem do rąk mogę mieć jeden albo wcale, bo wiem, że nie będę go używać namiętnie. Mi poszło jednak w kolorówkę.
Imponująca kolekcja. ;D Ja mam może ze cztery kolorki. ;D
Pewnie jak bym musiała malować się tylko np w brązach to pewnie też bym miała tylko 4 kolory, ale uwielbiam makijaż oczu więc lubię mieć duży wybór.
Mega kolekcja 🙂 Ja też mam słabość do cieni 😉
A ile sztuk ma Twoją kolekcja?! 🙂 wreszcie jakaś bratnia dusza…
swietna kolekcja! ja jestem uzalezniona od wszelkiej kolorowki.. 🙁
W takim razie Witam w klubie! 😀 Ja choruje na kolorówkę. W pierwszej kolejności są oczywiście cienie, ale i kolekcja moich lakierów do paznokci niebezpiecznie się rozrosła.
no pokaźna kolekcja!!
ja ma zaledwie 60 pojedynczych wkładów z inglota i kobo
I na tym poprzestań… wierz mi na słowo.
Heh, ja się wyleczyłam jakoś samoistnie, po prostu cokolwiek wpadnie mi w oko, to sie okazuje, że już to mam albo coś mega podobnego 😉
I właśnie jedynie to mnie ratuje. Też zaczynam się na tym łapać, że mam już praktycznie każdy kolor. Może jeszcze jest jakaś nadzieja dla mnie 😛
Ja też mam cienioholizm 🙂 mam 2 większe palety cieni i 4 mniejsze a co najgorsze sama nie jestem w stanie tego wykorzystać, makijażem nie zajmuję się profesjonalnie ale naprawdę bardzo chciałabym od czasu do czasu zrobić jakiś makijaż na kimś innym. Ogłaszałam się już na różnych portalach niestety bez odzewu…
Ja też nie zajmuje się tym zawodowo (jestem Diagnostą Laboratoryjnym), ale makijaż stał się moją pasją, która mnie nakręca pozytywnie. Mam przerażającą kolekcję cieni, której używam tylko ja. Też chciałabym od czasu do czasu kogoś umalować, ale to jest jednak trudny kawałek chleba. Makijażysta to nie profesja pierwszej potrzeby jak dentysta czy lekarz. Ludzie jednak niechętnie wydają na to pieniądze, a jeśli już tak to chcieliby jak najmniej, a do tego dochodzi także wybrzydzanie klienta itd. Trzeba mieć w sobie dużo zapału do tego, żeby wyrobić sobie markę w świecie wizażystów. Wydaje mi się, że to trudna droga, szczególnie dla amatorek-samouków.
Łał jaka kolekcja:))A myślałam,że ja mam dużo cieni..Pięknie się malujesz:)
To jest tylko to co mam w paletkach, w pojedynczych opakowaniach wala się ich znacznie więcej. Także to już jest choroba… Cieszę się, że podoba Ci się to co robię 🙂
dzieki tobie ,ktory z cieni posiadanych przeze mnie jest podobny do tego co chce kupic b.lubie brudne niezidentyfikowane kolory jak 358,378,402.420,460,459,502 ale wszystkich cieni mam az lub( tylko przy tobie ) okolo 40 , teraz trafilam na promocje kobo czy tez zachorowalam na taupe z roznych firm
niestety w ciemnych kolorach moje oczy wygladaja na male, niebieskie odpadaja bo mam taki kolor oczu i zielenie oprocz pasteli zle na mnie wygaldaja to samo mocne fiolety czy inne kolory, ty masz fajny typ urody wiec mozesz sobie pozwolic ,pzdr z wawy
Ja mam takie motto jeśli chodzi o kolory w makijażu: zanim nie spróbujesz na własnych powiekach nie mów, że nie będzie pasować albo źle w tym wyglądasz. Czasami wbrew pozorom to co nam się wydaje „do kitu” okazuje się strzałem w dziesiątkę. Warto eksperymentować z kolorem i szukać własnych ścieżek.
probowalam sie bawic cieniami iw ciemnych smokey eyes jest mi dobrze tylko jesli mam duza czarna kreske i wymalowane rzesy , szare cienie uwidaczniaja fioletowe wory wiec kombinuje zkorektorami akonczy sie na tym z eboje sie szarego cienia , zielone cienie oprocz pasteli i oliwki wygladaja na mnei tandetnie , niebieske tylko w smokey , teraz mam brzydka skore wiec odpadaja tez szalone kombinacje jak cieple pomarancze i fiolety tybys musiala mnie umalowac zebym sie przekonala chyba
troche sie wyleczylam z cieni ale na twoj blog i tak wchodze podoba mi sie ze mimo ze ich jest duzo to naprawde ich uzywasz anie jak usa- jutuberki same nie wiedza ile maja
mam przerzut teraz a to na roze a to na perfumy , ale cieni wszystkich mam 160 ( 40 wkladow z inglota) wiec tez nie tak malo czesc nawet oddalam i przyszlo mi to z latwoscia ! , lecz i tak mam czyste sumienie kupuje w promocjach , szukam w necie zreszta jak widze jak ktos kupuje roz z sensai za 200 iles zl a tyle kosztowalo moich 10 rozy ze sleeka albo wydaje tyle na impreze to nie czuje sie z moim malym uzaleznieniem żle , szkoda tylko tego co sie przeterminuje , smacznego jajka i suchego poniedzialku zycze
Każdy ma swoje uzależnienie/bzika/hopla i sama jeszcze parę lat temu nie powiedziałabym, że makijaż będzie sprawiał mi tyle przyjemności. Wkurza mnie jeśli ktoś rozlicza mnie, że mam tyle i tyle cieni za tyle i tyle to w sumie jest np. 200 – 300 zł! Zarabiam, to są moje pieniądze i dlaczego mam je nie wydać na to co sprawa mi przyjemność?! Inni imprezują, piją lub mają inne kosztowne hobby, ja lubię kupić sobie cień, lakier do paznokci lub kolejny podkład.
Choć przyznaję, że oglądanie blogów czy YT potęguje, że ja chcę mieć to i to…. ale ja prawdę to co kupiłam używam na co dzień, a nie tylko kolekcjonuję.
Cieszę się, że do mnie zaglądasz i ze mną jesteś. Pozdrawiam 🙂
Dziś wpadłam znów na Twojego dawnego posta o kolekcji cieni Inglot bo to między innymi dzięki Twojemu postowi mam swoją pokaźną kolekcję tychże cieni (prawie 160 sztuk) także tez można o mnie śmiało powiedzieć że jestem cieniomaniaczką ale ogólnie to kosmetykoholiczką kolorówki heh. A teraz jestem na etapie bicia się samej ze sobą bo pragnę kolejnych paletek Sleek…i chyba przegram tę walkę ze sobą ;p.
Ogólnie to zastanawiałam się też nad paletkami MUA ale po Twojej recenzji pozostanę jednak wierna Sleekom heh. Tak jak napisałaś wyżej, inni piją, palą i mają inne hobby i wydają na nie pieniądze w taki czy inny sposób a my po prostu wydajemy na kosmetyki i nikogo to nie powinno obchodzić. Jak idę na wyspę Inglota to mam podobnie jak Ty że w sumie to nie mam już co tam kupić bo prawie wszystkie odcienie mam, a Panie już z daleka się do mnie śmieją heh. Prawda jest też taka że blogosfera i YT troszkę nas chyba też nakręca i pragniemy posiadać to co u innych się sprawdziło. Mnie teraz czeka wyzwanie bo wyjeżdżam na 2 miesiące do zupełnej dziczy bez dostępu do internetu i do najbliżej drogerii jest jakieś 25km samochodem bo autobusy tam nie kursują bo to niezła wiocha jest heh…W zeszłym roku jakoś dałam radę i tam wytrzymałam bez zakupów heh ale w tym może być ciężej ;p.
No ale się rozpisałam heh mam nadzieję, że Cię nie zanudziłam. Pozdrawiam serdecznie.
Dzięki za tak obszerny komentarz, czuje się jak bym poznała pokrewną duszę, myślę dokładnie tak samo. Jak by nie patrzyć kosmetyki są „zdrowszym” nałogiem ha ha ha 🙂 Ingloty i Sleeki to też moje nałogi, na razie korzystam z tego co mam, ale też trzymam się na wodzy, żeby nie kupić kolejnego cienia lub paletki. Taki los kobiety ha ha ha ;D
Jednak przegrałam walkę z samą sobą i mam kolejne paletki Sleek…Vintage Romance, Celestial i Garden of Eden….są przecudowne :-). A Twoje makijaże mega mi się podobają. Pozdrawiam.
I bardzo dobrze! Musimy się rozpieszczać, jeśli kupienie paletki sprawia nam radości to czemu nie! U mnie akurat ostatnio krucho z kasą, niestety mam inne wydatki więc ograniczyłam zakupy do minimum, od czasu do czasu jakieś drobiazgi, ale ostatnio strasznie mam ochotę na cienie Hean i mam nadzieje, że w najbliższym czasie kupię chociaż 10-15 kolorów na spróbowanie.
Też jestem ciekawa tych cieni jak również z Miyo. Także daj koniecznie znać jak je już dorwiesz…a najlepiej zrób recenzję :-). Będę czekała z niecierpliwością ;p
Wpis o cieniach MIYO, które posiadam jest tutaj: stary, ale jary! Ostatnio mało ich używam… trzeba je odkopać.
A cienie Hean od razu wrzucę na bloga jak tylko wreszcie je kupię!