Witajcie
Szybki przegląd i mini recenzje nowości, które pojawiły się w mojej kosmetyczce w ostatnim czasie (jakieś 1,5 miesiąca).
Zacznijmy od łupów na gorącej promocji -49% w Rossku! Ja osobiście najbardziej czekałam na część „twarzową” (nie interesowało mnie praktycznie nic z oczu czy ust). Miałam z góry pewną listę „chciejstw” w głowie i właściwie prawie wszystkie podpunkty z tej listy odhaczyłam. 😉
Pierwszy przystanek to POD-KŁA-DY! Interesowały mnie dwa: L’oreal True Match oraz Bourjois Air Mat. L’oreal True Match zaskoczył mnie całkiem ładnym kryciem choć przy aplikacji wydaje się strasznie wodnisty, ma wykończenie bardzo naturalne (do zobaczenia TUTAJ), niestety reaguje z moim sebum i odrobinę jednak ciemnieje, na mojej mieszanej cerze potrzebuje poprawek (odrobina pudru matującego) po ok. 6 godzinach od aplikacji. Za to Bourjois Air Mat to dość specyficzny podkład dlatego mam co do niego mieszane uczucia. Na pewno podkład jest dla posiadaczek karnacji bardzo żółtych, bo nawet najjaśniejszy odcień 01 jest totalnie żółty. Podkład ma zacne krycie, ale jest to typowy podkład matujący więc jest widoczny na skórze, w konsystencji dość bogaty, ale mimo, że kryje przez to swoje matowe wykończenie podkreśla niedoskonałości, zagłębienia i suche skórki. To są takie moje pierwsze odczucia, muszę oba podkłady jeszcze dobrze potestować wtedy będę pewna ich prawdziwych właściwości.
Na mojej liście były róże do policzków. Po zmacaniu tych z Bourjois zakochałam się na miejscu i kupiłam aż 5 boskich kolorów. Kosmetyk jest już od X lat na rynku (nasze babcie ich używały), ale nadal jest idealny! Perfekcyjne wykończenia, piękna kolorystka, bajeczna aplikacja i trwałość, a do tego intensywny zapach róż. Zdecydowanie zasługują na osobną notkę, a już NA PEWNO na Waszą uwagę, odcień 34 (podobno dobry duplikat różu NARS Orgasm) oraz 48 – przepięknie się prezentują (zobacz TUTAJ).
Bardzo zaintrygowały mnie najnowsze produkty marki WIBO do konturowania twarzy. W skład tej linii wchodzą Secret Duo Color nr 1 i 2, Secret Trio Color, Glamour Shimmer, Baked Mix Bronzer oraz 3 Steps to Perfect Face (niestety na tym ostatnim zależało mi najbardziej, ale nie zdobyłam go aż w 6 dużych Rossmannach, rozszedł się na pniu). Produkty zaskoczyły mnie dosyć pozytywnie swoją jakością i całkiem nieźle się spisują choć mają swoje wady, ale o tym zdecydowanie w osobnym poście! ;P
Aaaa… i jeszcze drapnęłam rozświetlacz Royal Shimmer sygnowały przez Paulinę Krupińską, ale szczerze to chyba był jednak zbędny zakup, bo jest prawie identyczny jak genialny Diamond Illuminator.
To czego nie dostałam w Rossmannie i Naturze zakupiłam na kosmetykomania.pl (jedna z moich ulubionych internetowych drogerii). W Rossku nie dostałam mojego świętego Graala czyli Revlon Colorstay w kolorze 180 Sand Beige (bardzo chodliwy kolor, ale nie dziwie się 😉 ). Także dostać w którejkolwiek drogerii Natura Catrice Liquid Camouflage High Coverage Concealer graniczy z cudem, ale na szczęście mają go na kosmetykomania.pl Kosmetyk GENIALNY! Wszystko w tym korektorze jest idealne: krycie, konsystencja, wykończenie, aplikacja, rozcieranie itd. Muszę kupić jeszcze ten jaśniejszy kolor 010. POLECAM!
Do koszyka wpadł jeszcze róż SLEEK BLUSH #Rose Gold, który zawsze był na liście „kiedyś go kupię”. Cudowny kolor morelowo-brzoskwiniowy opalizujący na złoto, przecudnie wygląda na policzkach (zobacz TUTAJ).
Jak pewnie dobrze się orientujecie w ramach wykonania face chartu dostałam od GOLDEN ROSE dość hojnie wypełnione pudełeczko z ich kosmetykami (całość zobacz TUTAJ). Kosmetyki naprawdę godne uwagi ze względu na jakość jak i na efekty jakie dają (i nie piszę tego tylko dlatego, że dostałam je od firmy, po prostu samej dobrze mi się z nimi pracuje).
Na szczególną uwagę zasługują: Golden Rose Dream Eyes Eyeliner #426 – idealna cielista kredką na linię wodną, bardzo trwała i w mega naturalnym kolorze (nie za biała, nie za różowa, nie za żółta), Golden Rose Eyeliner Precision #1 – idealne kreski na powiece to już nie marzenie, a rzeczywistość! (zobacz sama TUTAJ), Golden Rose Extreme Sparkle Eyeliner #103 – przepiękny, trwały brokatowy liner, który mieni się cudownie, zero tandety, Golden Rose Liquid Powder Mineral Foundation – z nazwy można by wnioskować, że to podkład „naturalny”, ale ma mocne krycie, fajne wykończenie (pół matowe) i świetnie się nosi, Golden Rose Matte Lipstick Crayon #10 – przepiękny odcień zgaszonego różu na jesień w wersji matowej (zobacz TUTAJ).
Na sam koniec moje najstarsze nabytki (bo kupione na początku października), ale najbardziej kontrowersyjne jak dla mnie czyli palety ZOEVA: Cocoa Blend, Rose Golden oraz Smoky.
Cały blogowy jak i vlogowy światek „jara się” tymi paletami, można przeczytać o nich miliony pozytywnych komentarzy, cudownych opisów i jeszcze cudowniejszych zdjęć. Ale ja mam mieszane uczucia co do nich i chyba nie zostanę zoevamaniaczką. To prawda, że mają bardzo praktyczne i fajne opakowania, świetną pigmentację, fajnie się rozcierają, super się z nimi pracuje… ble ble ble… to wszystko się zgadza, ale jak już patrzę później na efekt końcowy makijażu to szczerze?! … nie ma wielkiego WOW! Po prostu dobre cienie, ale nie genialne, nie wyróżniają się niczym wyjątkowym. Jakbyście pokazały mi makijaż wykonany cieniami ZOEVA w porównaniu np z INGLOTEM to powiedziałabym, że jest to prawie to samo. I wydać ponad 70 zł na 10 cieni wydaje się nie zbyt dobrym deal’em jak dla mnie. Może za bardzo się napaliłam, bo tych wszystkich superlatywach na ich temat i oczekiwałam jakiś większych fajerwerków. Sama nie wiem…. same oceńcie (parę makijaży do zobaczenia TUTAJ TUTAJ TUTAJ TUTAJ).
A na samym koniuszku porównanie wszystkich podkładów obok siebie – co marka to inna kolorystyka, a najśmieszniejsze jest to, że każdy z tych kolorów jest na mnie dobry. Nie dziwie się, że najwięcej błędów popełnia się przy wyborze odpowiedniego koloru podkładu, to jest jednak wyzwanie.
Napiszcie w komentarzach co zainteresowało Was najbardziej, co chcecie zobaczyć jeszcze bardziej z bliska, o czym chcecie osobną, szerszą notkę… a może macie któryś z produktów i macie inne zdanie o nim?! Piszcie… 😉
POZDRAWIAM
Też mam wrażenie, że Zoeva to zwykłe cienie. Mnie do nich jakoś nie ciągnie. Ja większe zakupy zrobiłam w pomadkach na promocjii Rossmann niż w dalszych .Wszystkie moje zakupy można obejrzeć na blogu zapraszam 🙂
Ja też miałam ich nie kupować, ale takich ochtów i achów się naczytałam, że musiałam spróbować, ale jak widać nie zawsze warto… :/
No niezłe zakupy…całkiem pokaźne :-). Miałam chrapkę na nową wersję True Match ale w końcu zdecydowałam się na Bourjois Healthy Mix…nie jest zły tylko szkoda że trochę ciemnieje na mojej bladej twarzy ehh…gdyby nie to, to byłby to idealny podkład dla mnie na sezon jesień-zima. Revlon CS też uwielbiam i również zakupiłam z tym że kolor 150 Buff. Korektor Catrice też kusił ale przestraszyłam się jego zasychania i suchości…boję się że będzie mi podkreślał zmarszczki także chętnie zobaczyłabym z bliska jak u Ciebie będzie się sprawował. Co do paletek Zoeva to uważam że są przereklamowane…mam Naturally Yours i jakoś szału nie ma…mam takie same odczucia jak Ty…Inglot wygląda równie dobrze na powiekach a możemy sobie same skomponować kolorystykę. Cielista kredka GR jest świetna też ją mam…a teraz mam ochotę na te brokatowe eyelinery :-).
Jeśli chodzi o Revlon CS to tak naprawdę w lecie jestem 180 Sand Beige, a w zimę mieszam pół na pół 150 Buff z 180 Sand Beige, bo sam 150 Buff jest dla mnie za jasny, ale uwielbiam CS. Bourjois Healthy Mix niestety jest dla mnie za bardzo „nawilżający”, świecę się po nim dosyć szybko i nie wygląda na mnie dobrze, bo też ciemniał od sebum, więc także nie rozumiem zachwytów nad nim. Korektor Catrice faktycznie jest bardziej suchy np od mojego dotychczasowego ulubieńca NYX High Definition HD Photogenic Concealer Wand, ale dzięki temu mocniej kryje i świetnie się blenduje, na skórze nie widać tej suchości, świetnie się nosi, pod oczy idealny. Ooo dobrego słowa użyłaś: przereklamowane! Dokładnie tak jest z paletami Zoevy!
Zainteresował mnie podkład Golden Rose, chciałabym zobaczyć, jak zachowuje się wklepany/roztarty swatch – zwłaszcza po jakimś czasie (jak się utlenia). Z GR mam ten problem, że np. korektor mnie niesamowicie uczulił, szminki są ok, cienie mnie kiedyś jakoś specjalnie nie zachwyciły, czekam więc na recenzje, może do czegoś się znowu przymierzę. Co do podkładu, to ten z GR wydaje się mieć fajny odcień jak dla mnie. Używam bardzo różnych podkładów, najchętniej koreańskiego BB kremu, ale na ideał kolorystyczny jeszcze nie trafiłam. Z Color Stay’s mam 150 Buff i 180 Sand Beige, zmieszane są ok, ale… no zawsze jest jakieś „ale”. Ostatnio polubiłam się z podkładem rozświetlającym z Dax Glamour Glow, ma fajną konsystencję i rodzaj krycia jak prawdziwy BB krem, ale… 🙂 znowu jest „ale”, bo jest nieco zbyt ciemny (choć wtapia się w naturalny koloryt – polecam szczerze do wypróbowania!, u mnie był super podczas lata i w sumie nadal go używam). Jeśli chodzi o róże, kiedyś byłam wierna Bourjois, potem przesiadłam się na inne, i jakoś nie wracam, tyle tego mam w pudełku. Z najtańszych a dobrych polecam Catrice Defining Blush, a z droższych a naprawdę bardzo, bardzo dobrych – Clinique Blushing Blush. Całkiem w porządku jest też róż Eris – z tej „luksusowej” serii (na promocji ma adekwatną cenę, jest solidnie napigmentowany i trwały, polecam). Clinique jest lekko iskrzący, Eris jest prawie całkiem matowy (nie jest płaski), te z Catrice to zależy od odcienia. Ja wolę matowe/satynowe róże plus odrobinę rozświetlacza albo Meteoryty jako puder wykończeniowy/fixer, ale czasem na szybko używam Coralisty Benefitu (kiedyś miałam do tego celu Hot Mama The Balm, ale nie polecam, zbyt mocny błysk, zbyt słaba trwałość), bo ma naturalny jak dla mnie odcień z delikatnym błyskiem/iskrzeniem, trochę w stylu różu Nars, o którym wspomniałaś. A do Zoevy się przymierzałam, ale po Twoich uwagach odpuszczę sobie 🙂 – pozdrawiam!
Wow, wow, wow… jaki komentarz! Ale taką dyskusję to ja lubię! 😉 Co do podkładu GR to jeszcze go pokażę w innym makijażu niż ten: TUTAJ
W lecie zdecydowanie lubię róże matowe/satynowe/bez drobinek ponieważ mam cerę mieszaną i zbyt szybko sama się świecę a co dopiero z mocno świecącym różem. W okresie jesień/zima to już inna sprawa, bo trochę „wysycham” więc takie rozświetlenie jak znalazł, lecz nie przesadzam z ilością, jeśli taki błyszczący róż to już nie rozświetlacz i odwrotnie, bo niestety na policzkach mam rozszerzone pory i nierówności po niedoskonałościach. Ale to co napisałaś wezmę sobie w pamięć, dzięki za polecenia 😉
No a ja na pewno podejdę do tego podkładu GR, zwłaszcza że jak napisałaś wyżej, też mieszam Color Stay 150 ze 180, więc odcień powinien się zgadzać. 🙂
odcień tego GR jest bardziej zimny, nie różowy, ale bardziej jak by to określić szarawy?! Nie ma żółtych tonów w sobie jak Revlon CS.
Hmm nie do końca rozumiem Twoje porównanie co do cieni Zoeva i Inglota, przecież 10 cieni Inglota (!samych wkładów!) to wydatek 150 zł, przy tym, że Inglot wg mnie ma słabszą pigmentację, natomiast paleta cieni Zoeva jest o ponad połowę tańsza, ma mocną pigmentację i nie musimy bawić się w dokupywanie palety magnetycznej:)
Według mnie jest adekwatnym porównaniem. Chodziło mi o jakość cieni oraz ich ostateczny wygląd w makijażu. Cienie Zoeva są wychwalane pod niebiosa a nie dają lepszego efektu niż Inglot, są to po prostu dobre cienie, ale tak samo dobre jak inglotowskie. Jeśli miałabym osobiście wybrać to wolałabym Inglota, po prostu cienie Zoevy są przereklamowane.
A ja nie dotarłam do stoiska Golden Rose 🙂 tylko po drodze, he he, zrobiłam małe zakupy w Paese (w moim mieście ich nie ma, ja w podróży służbowej akurat mam Paese tak bardzo po drodze). Bardzo lubię ich szminki z olejkiem arganowym, są super moim zdaniem, trwałe, nie zjadają się lecz stopniowo blakną, nie wyłażą poza kontur, mają naturalne, satynowe/lekko wilgotne (ale nie połyskliwe) wykończenie, super gama kolorów, no i metalowa oprawka na magnetyczny klik, jak u Armaniego (tyle, że szminka Armaniego znika od samego mówienia). Odcień 14 to jest ten modny zgaszony róż, coś jak (chyba) 10 Golden Rose w kredce do temperowania, nie jest matowa, ale i nie bardzo połyskliwa i ja uważam ją za nawet lepszy wybór, bo pielęgnuje usta (ok, umówmy się, że lubię obie 🙂 ). Zaopatrzyłam się także w podkład, co prawda kiedyś zraziłam się w tym zakresie do Paese, bo ich produkt ciemniał jak nie wiem co, ale tym razem ponoć ma być lepiej. Z Paese mam też „mgłę pudrową” (tak to się chyba nazywa, nie mam przy sobie), też fajna, i słynny puder ryżowy. Nie pasował mi błyszczyk, ale tak bywa, jeden produkt lepszy, inny gorszy. No dobra kończę 🙂 Trzymaj się! pozdrawiam ciepło
Co do Paese to mam taki stosunek… hmmm…. „nie! jednak nie!”. Wszystko co miałam się nie sprawdziło i nadal mam w pamięci, że to „były” takie bazarkowe kosmetyki (Euphoria się nazywało to wcześniej?!). Teraz kreują się na coś pokroju Inglot (wyspy, ceny, wygląd opakowań itd.), ale nadal to nie jest to w moim odczuciu, ale każda z Nas jest inna 😉
otakk.48.zimny.roz.po.prostu.bajka.w.zime.dla.blondynki,polecam.ci.tez.74,ktory,uwielbiam.z.rozy.bourjois,kupilam,gdzies.za25zl.w.jakims,sklepie.internetowym
ja.za.to.zaszalalam.w.naturze.kobo..wklady.za.6zl,rozswietlacz.my.,secret
i.dzieki.tobie.dowiedzialam.sie,ze.rossik.tez.ma.fajne.pro
ale.dopiero.teraz,zobaczylam,wibo,i,inne.cuda
zastanawialam.,sie.nad.zoeva.i.dzieki,za,recenzje
smoke.,za,ciemna.naturaly.yours,-za.ciepla.i.w.koncu.mam.tyle.cieni.inglota.kobo,catrice.ze.raczej.,zrezygnuje.skoro.nie.sa.super.
[…] potraktowałam tutaj troszeczkę po macoszemu, bo nałożyłam tylko cielisty matowy cień (Zoeva Smoky Palette #Relieve The Moon), załamanie i dolną linię rzęs lekko zaznaczyłam brązem w kolorze kawy z […]
[…] od lekkiego zaznaczenia konturu załamania średnim brązem (Zoeva Smoky Palette #Sweet Smell [step 1]). Następnie na 2/3 powieki ruchomej, na mokro aplikuję złoty pomarańcz […]
[…] rozświetlam podobnym odcieniem co pigment na oczach tylko, że jest to róż do policzków (Sleek Rose Gold Blush). Na usta nakładam matowy, ciepły róż (Bell Moroccan Dream Matte Liquid Lips […]