Witajcie
Na markę NOMAD Cosmetics miałam chętkę już od dobrych paru miesięcy, ale czekałam aż coś na prawdę mnie zachwyci…
NOMAD Cosmetics to jedna z tych indie brand, która przykuwa uwagę pięknymi i przemyślanymi kompozycjami kolorystycznymi. Nomad do marka z USA i długo wzbraniałam się nad jakimkolwiek zakupem. Jednak jak się dowiedziałam, że mają swój magazyn w Europie (a dokładnie w Irlandii) i wysyłają bez dodatkowych opłat typu cło już wliczonymi odpowiednimi podatkami to był znak, aby wreszcie coś zamówić. Dodatkowym bodźcem była ich zimowa nowość: Chamonix Après-Ski Palette!
Muszę przyznać, że jak zobaczyłam tą historię kolorystyczną to me paletowe serduszko szybciej zabiło. 18 chłodnych, zimowych pasteli w przepięknie zaprojektowanej palecie wprost z alpejskiego, narciarskiego kurortu, bo właśnie to jest jej inspiracją. W cenie €56,95 EUR otrzymujemy: 9 chłodnych matów, 7 migoczących błysków oraz 2 duochromy.
Jak sam Nomad przedstawia swoją formułę: ” formulated with extra-fine pigments for soft-as-snow feel and rich-as-night color pay-off „. Muszę przyznać, że jest to bardzo obrazowy opis, ale jakże adekwatny.
Maty są bardzo jedwabiste, aksamitne, kremowe, lekkie w konsystencji, cudnie tworzą chmurkę koloru, blendują się bez najmniejszego wysiłku jeden w drugi. Jednak moim zdaniem nie grzeszą pigmentem. Maty te nie posiadają ciężkiego, mocnego pigmentu. Ten kolor trzeba zbudować, dokładając kolejne porcje. I tu pojawia się kolejny mały zgrzyt: nie można wysycić go do granic możliwości, aby otrzymać głębszy odcień. Ten pigment w pewnym momencie kolejną porcją już się nie wysyca. Dla jednych to będzie zaleta, dla innych wada…
Podobna sytuacja ma się z błyskami. Są migoczące, lekkie, kremowe lecz bardzo gładkie. Dlatego też jeśli jesteście team „blik blik na maksa” to odrobinę rozczarowują. Jednak wiem, że wiele osób szuka właśnie takiego lekkiego, gładkiego, subtelniejszego błysku. Ten błysk jest elegancki, dekadencki, nieco bardziej eteryczny, wysublimowany. Znów dla jednych to będzie zaleta, dla innych wada…
Właśnie jak już jesteśmy przy tej eteryczności… dokładnie taki efekt uzyskałam w tym makijażu. Zwróćcie uwagę jak płynnie przechodzą te zielenie na zdjęciach – cudnie! To są zielenie, które lubią wytrącać się nieco brudno przy rozcieraniu, a tu… masełko!
- Zewnętrzną część załamania powieki zaznaczam średnią zielenią #Ski;
- Zewnętrzny kącik podkreślam ciemną zielenią #Mont Blanc i rozcieram ku załamaniu;
- Środek górnej powieki traktuję szałwiowym błyskiem #Après;
- Wewnętrzną część górnej powieki pokrywam odcieniem periwinkle #La Terrasse;
- Dolną powiekę zaczynając od zewnętrznej strony pokrywam zieleniami #Mont Blanc i #Ski kończąc na wewnętrznej błękitem #Last Call;
- Wisienką na torcie jest biały duochrom z lawendowym shiftem #Les Alpes w wewnętrznym kąciku.
Reszta twarzy:
- podkład: Catrice True Skin Hydrating Foundation 007
- korektor: Catrice True Skin High Cover Concealer 010 Cool Cashmere
- puder pod oczy/twarz: Brush Up! by Maxineczka Under Eye Powder Matte
- bronzer/kontur: GlamShop kolekcja Z FIOLETEM – Brązer – Kakao
- róż: GlamShop w kolorze Zakochanie kolekcja Walentynki 2024
- rozświetlacz: odcień #Les Alpes z palety NOMAD Chamonix Après-Ski
- brwi: Claresa True Glue! + Claresa go bush(y)! Hair Stroke Brow Tint Pen 03 Espresso Brown
- usta: HEAN Pomadka do ust CASHMERE 713 Powder Pink
Muszę przyznać, że sama marka mnie bardzo mocno zaintrygowała, bo faktycznie dostajemy dokładnie to co nam obiecują. Nie mam takiej drugiej formuły w swoich zbiorach, takiego eterycznego wykończenia okraszonego pastelami.
POZDRAWIAM
