Witajcie
Przyznaje się bez bicia, że makijaże typowo graficzne nie są moją mocną stroną. Ale nie można stać w miejscu i malować w kółko tą samą techniką.
Zastosowałam w tym makijażu technikę „na kredkę” w kształcie półkola. Standardowo pokrywam powiekę ruchomą jasnym cieniem (w moim przypadku lawendowy Inglot 440 P + Inglot 493 DS). Załamanie powieki podkreślam jasnym brązem (Inglot 360 M), który ułatwi mi później rozcieranie kredki. Następnie czarną, miękką kredką (Avon SuperShock Gel Eyeliner Pencil #Black) rysuję kreskę wzdłuż linii rzęs od środka powieki, którą zawijam w kształcie półksiężyca i prowadzę w załamaniu powieki. Następnie sięgam po ciemny cień (w moim przypadku śliwkowe fiolety Inglot 377 M + Inglot 494 DS) i rozcieram narysowany półksiężyc na zewnątrz tak, aby wewnętrzna krawędź była ostra i graficzna, a zewnętrzna roztarta. Powtarzam tą czynność tak długo aż zaniknie zewnętrzna krawędź kreski. Ja dodatkowo dodałam jeszcze akcent kolorystyczny na dolnej powiece w postaci fioletu i błękitu z paletki TECHNIC Electric Beauty Bright. Wewnętrzne kąciki rozświetliłam pigmentem opalizującym na fioletowo (Kobo Pure Pearl Pigment 501 Violet Blush).
Technika sama w sobie bardzo fajna, bo można zastosować ją do naprawdę wielu kolorów, bo kredka nie musi być tylko czarna. Oczywiście jest to dość pracochłonne, bo trzeba spędzić trochę czasu na rysowaniu i rozcieraniu. Efekt moim zdaniem jest świetny i wart zachodu także na pewno jeszcze wrócę nie raz do tej techniki w moich makijażach.
Pozdrawiam
Efekt faktycznie super :-). Ładnie Ci w takim makijaży i w takich kolorkach. Pozdrawiam.
Wyszło dość ciemno i tak jak by trochę „brudno” przez użycie fioletu, ale technika naprawdę bardzo fajna i ciekawa.