Makijaż: Ślub był udany? | KOBO Wedding Day by Daniel Sobieśniewski

Witajcie

Czy warto postawić na kolekcję KOBO Wedding Day by Daniel Sobieśniewski w dniu ślubu?! Szczera recenzja palety cieni i róży…

Daniel Sobieśniewski jest mistrzem pędzla i wszystko co wychodzi spod jego ręki, czy to makijaże czy produkty, jest przemyślane i często perfekcyjne.

Tym razem Daniel zmierzył się z tematem ślubu! Muszę powiedzieć, odkładając na bok uwielbienie do jego kunsztu, Daniel ślubny temat potraktował BARDZO sztampowo! Żeby nie powiedzieć – wieje nudą…

Kolorystyka iście typowa ślubniakowa (już bardziej nie można!), bardzo przewidywalna, oczywista… Wiem, że będzie pierdylion osób, które właśnie tego oczekują w dniu swojego ślubu, ale… można było zaproponować coś ciekawszego, bardziej odkrywczego, może nawet przełamać pewne trendy w makijażu ślubnym. Jak np paleta BALLADA GlamShopu czy moja ulubiona MIYO Insta Glam Wedding Vibes!

Fajnie, że pojawiło się aż tyle matów i komplementarne do nich błyski. Tylko, że większa część z nich na powiece wygląda BARDZO podobnie, jak nie powiedzieć, identycznie. To wszystko niestety zlewa się w jedną masę więc w sumie po co to wszystko blendować?! Błyski niby mają różne pod tony kolorystyczne i różne wykończenia, ale znów w końcowym rozrachunku nie widać większej różnicy. Znów po co?!

Formulacja też nie jest wybitna, bo maty są suche w konsystencji i nakładają się dosyć plamiście. Błyski może i są iskierkowe oraz kremowe, ale nie da się idealnie zaaplikować ich ani palcem (nie transferują się z palca na powiekę) ani pędzlem (ciężko kleją się włosia, przez co wszystko się osypuje).

Nie zrozumcie mnie źle… paleta jest OK! Tylko, że na dzisiejsze standardy, nawet drogeryjne, w branży beauty to już za MAŁO, to już BYŁO! Jeszcze na dzienniaka był postawiła, ale na ślubniaka… niestety nie!

Użyłam odcieni: Lace, Veil, Love, Rings, Champagne, Ceremony, Bow

Najbardziej jednak z kolekcji w oko wpadła mi paleta róży. Podoba mi się bardzo kompaktowa forma 4 różnych odcieni całkiem trafnie i spójnie dobranych.

Pigmentacja odpowiednio wyważona, którą można budować i stopniować. Można miksować, tworzyć własne odcienie. Tylko ta formuła… nie jest zła, ale mogłaby być lepsza. Jest ciut za sucho mimo, że w wyprasce widać jakąś tam migoczącą mikro drobinkę, to brakuje przełamania lekką satyną co dałoby efekt takiego policzka w punkt.

Na policzku użyłam odcieni: Big Day oraz Cake

Podsumowując: jestem rozczarowana i miłości z tego nie będzie, a tym bardziej ślubu! Dosłownie i w przenośni! 😉 Szkoda… zapowiadała się dobra partia. Jak z palety róży będę korzystać to już paletę cieni chyba wyślę w świat.

Dajcie znać w komentarzach jakie są Wasze odczucia ślubne związku z tą kolekcją?!

POZDRAWIAM

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *