Witajcie
To, że jestem sleekomaniaczką to już zapewne wiecie… ale moje początki ze Sleekiem nie były kolorowe. Kiedy zaczął się wielki bum na paletki Sleek, kosztowały jeszcze raptem 15-20 zł, zaopatrzyłam się w te pierwsze wydania: Storm i The Original. Byłam strasznie… ROZCZAROWANA! Nie rozumiałam ich fenomenu. „Dziwna”, jak by mokra konsystencja, mega perła, metalik…. to nie było to.
Ale przyszedł dzień kiedy wreszcie nauczyłam się ich aplikacji i… od tego momentu zaczęła się moja wielka miłość do Sleeka. Te cienie albo się kocha albo nienawidzi. Ja jestem po tej „jasnej stronie mocy” i jestem szczęśliwą posiadaczką już 20 paletek Sleek.
Teraz na nowo odkrywam przepiękne odcienie ze starych paletek Storm i The Original.
Zaczęłam od podkreślenia załamania powieki matowym brązem (cień nr 1, paletka Storm). Następnie od wewnętrznego kącika na górą powiekę nałożyłam róż opalizujący na złoto (cień nr 2, paletka The Original), ciemniejszy róż (cień nr 3, paletka Storm), a zewnętrzny kącik podkreśliłam i przyciemniłam brązem w odcieniu żurawinowym (cień nr 4, paletka Storm). Dolną powiekę koloruję na piękny fiolet (cień nr 5, paletka The Original), zewnętrzną jej część muskam tym samym żurawinowym brązem (cień nr 4, paletka Storm). Wykańczam całość żółtym złotem (cień nr 6, paletka The Original) w wewnętrznym kąciku oraz rysuje kreskę czarnym cieniem (cień nr 7, paletka Storm) i rozcieram ją.
Całość jest naturalna, elegancka, ale z tą kropką nad „i” w postaci odrobiny koloru. Cień różowy opalizujący na złoto czy żurawinowy brąz to unikatowe odcienie, które pięknie podkreślają spojrzenie.
Lubicie czy nienawidzicie Sleeków?! Jaka jest Wasza ulubiona paletka?!
POZDRAWIAM
Uwielbiam twoje makijaże 🙂 A oczu to ja CI będę ciągle zazdrościć są przepiękne !
Ooooooo cóż mogę powiedzieć: DZIĘKUJĘ :* (ZAWSTYDZONA)
Bardzo ładny makijaż! 🙂
Dość neutralny, klasyczny, z takim cieniowaniem, które lubię najbardziej, ale jednak z kolorem, którego nie warto się bać.