Witajcie :o)
Dziś w akcji jeden z tych cieni z Inglota, który jest jak kameleon. Zależy z czym go zestawimy a taki kolor z niego wydobędziemy. A mowa o bordowym brązie – Inglot 423 Pearl. Jest to perłowy brąz z domieszką bordowego pigmentu. Jeśli zestawimy go z beżami uzyskamy fajny, dzienny brązik, ale jeśli dodamy do niego różowe i bordowe akcenty to wyjdzie nam… z resztą same zobaczcie! ;P
Bordowy brąz (Inglot 423 Pearl) nakładam na całą górną oraz dolną powiekę i wychodzę dużo ponad załamanie powieki. Granice brązu rozcieram opalizującym różem (Inglot 144 AMC Shine). Łuk brwiowy i wewnętrzne kąciki rozświetlam złotem opalizującym na różowo (Inglot 142 AMC Shine). Zamiast czarnej kredki na linii wody użyłam bordowej (Avon SuperShock Gel Eyeliner Pencil Blackberry).
Różowymi cienami wyciągnęłam bordowy pigment z tego cienia, a dodatkami na twarzy chciałam zostać przy brązie dlatego twarz wykonturowałam bronzerem (W7 Honolulu Bronzer), a na ustach beżowa szminka (Celia Nude Pomadka-Błyszczyk nr 604).
W sumie jeden cień, a efekt jak by było ich tam nawet kilka. Takie cienie to jak LUBIĘ!!! :o) A jak Wam się podoba?!
sama dziś stworzyłam coś podobnego … 😉
A widziałam, widziałam…
Ten cień 423 musi być ciekawy skoro takie rzeczy robi na powiece 🙂
W wyprasce wygląda całkiem zwyczajnie i niewinnie, ale jak widać cicha woda brzegi rwie.
Idealny na jesień, super! Pozdrawiam, Blogging Novi.
Oj tak! Dla wszystkich miłośniczek brązów na co dzień, a jednak jakiś kolor inny jest.