Witajcie
Rzęsy to moja zmora! Niedoskonałości cery zatuszujesz, oczy pięknie pomalujesz, usta powiększysz szminką, twarz wykonturujesz, ale RZĘS NIE ZMIENISZ!!! Zawsze zazdroszczę dziewczynom, które mają firanki rzęs, pomalują rzęsy jakimkolwiek tuszem i cały makijaż oka wygląda obłędnie.
Niestety mnie matka natura obdarzyła tym „czymś” co inni nazywają rzęsami. Same w sobie może nie są aż tak tragiczne, bo całkiem ich sporo, ale są krótkie, do tego są bardzo sztywne, trudno jest podkręcić, rosną na wprost, a nawet powiedziałabym czasami w dół co sprawa, że przy otwartym oku wygląda to tak jak bym w ogóle ich nie miała.
Walczę z nimi codziennie zatoką i trikiem z maskarą wodoodporną, ale czasami nawet i to nie pomaga, bo są kapryśne i czasami mam wrażenie, że żyją własnym życiem!
Postanowiłam wreszcie coś z tym zrobić. Jakoś ogarnąć ten temat. Postawiłam na Oceanic Long 4 Lashes Serum przyspieszające wzrost rzęs. Zanim jednak o efektach tej nierównej walki parę słów o samym produkcie.
Long 4 Lashes to przeźroczysty żel/serum, które aplikuje się na górną linię rzęs przy pomocy pędzelka jak liner. Opakowanie zawiera 3 ml produktu i producent obiecuje, że wystarcza to na 6 miesięcy pełnej kuracji przy stosowaniu codziennie. Koszt takiej przyjemności to ok. 80 zł (ale w necie można dostać je już za 50 zł, ja swoje dorwałam na promo w Superpharm za 40 zł).
Producent zaleca stosować je codziennie na noc, ale tylko na górną linię rzęs ponieważ może być drażniąca dla oczu, więc lepiej nie nakładać jej na dolną linię rzęs.
Jak napisali tak też zrobiłam. Swoją kurację zaczęłam początkiem września. Aplikacja jest bajecznie prosta, żel bardzo szybko się wchłania. Może lekko szczypać, ale tylko przy podrażnionej skórze (w moim wypadku odrobinę zatarte powieki od demakijażu maskary wodoodpornej). W przypadku takich kuracji najważniejsza jest SYSTEMATYCZNOŚĆ! Dzień w dzień trzeba pamiętać o aplikacji. U mnie z takimi rzeczami bywa różnie, ale tu się zaparłam i już.
Efekty?! Są… ale małymi kroczkami. Moje rzęsy to naprawdę twardy przeciwnik (nawet nie dała rady do końca trwała na rzęsy). Po miesiącu kuracji rzęs faktycznie jest więcej, są dłuższe o jakieś 20-30%. Złośliwcy patrząc na zdjęcia powiedzą, że efektu brak, ale dla mnie osobiście nie przyrost na długość jest najważniejszy, a to jak rzęsy zachowują przy stylizacji. Zrobiły się zdecydowanie bardziej elastyczne/plastyczne, łatwiej się z nimi pracuje i podkręca zalotką, stały się bardziej „miękkie”.
Różnica jest także między oczami. Te na prawej powiece zdecydowanie lepiej zareagowały niż te z lewej. To nie są piorunujące efekty, ale biorąc pod uwagę oporność moich rzęs i to, że jest to początek kuracji (mam zamiar przejść całe 6 miesięcy) jest nadzieja, że będzie dobrze. Trzymać tylko kciuki, żeby to wszystko szło w tak dobrą stronę jak na razie. Tego sobie życzę 😉 POZDRAWIAM
U mnie pierwsze naprawdę widoczne efekty pojawiły się po dwóch miesiącach, po 3 była już rzeźnia, a po 6 istny odlot 😉 Panie w sklepach pytały czy rzęsy są doczepiane. Szkoda, że drugie opakowanie mi zaszkodziło i musiałam dać sobie spokój z tą odżywką…
Wydaje mi się, że z tą odżywką jest dokładnie tak samo jak z tą z Eveline 8w1 Total Action do paznokci. Efekty są powalające, ale na dłuższą metę składnik, który w początkowej fazie pomaga później szkodzi. Na razie po 1,5 miesiąca nic mi się nie dzieje, nie widzę żadnych skutków ubocznych, ale zobaczymy po pół roku. Tak czy siak trzeba „słuchać” swojego ciała….
Ja właśnie zaczęłam drugie opakowanie tej odżywki. Jest rewelacyjna. Na moim blogu jest również moja opinia na temat tej odżywki i efektów przed i po. Moje rzęsy są zbliżone do Twoich…strasznie oporne na wszystko. Ale teraz odkąd moje rzęsy urosły i traktuję je zalotką i tuszem wodoodpornym to wszyscy zwracają uwagę na moje oczy. Można mieć nie wiadomo jak pięknie pomalowane oko cieniami…ale to rzęsy zawsze robią największą robotę :-). Życzę Ci żeby i Tobie dobrze odżywka służyła. I zapraszam do mnie na moje efekty 🙂
A myślałam, że tylko JA mam takie rzęsy do d… . Także „łączę” się z Tobą w bólu. Doskonale znam problemy takich rzęs. Zgadzam się z Tobą w 110%! Widziałam Twoje foty i rzęsiska teraz porażają! Moim jeszcze daleko do takiego efektu, ale zobaczymy, zobaczymy….
Ostro napaliłam się na tą odżywkę po Twoim poście, ale trafiłam na filmik na YT i trochę się zniechęciłam, bo mam bardzo wrażliwe i problematyczne oczy i nie chcę dodawać sobie kłopotów MoNuSiU zachęcam Cię do obejrzenia filmiku na YT: Jak dzięki odżywce do rzęs trafiłam do szpitala, którego autorką jest: Dziewczyna z kwiatkiem Nie mówię, że to świństwo, że powinnaś przestać jej używać, ani w ogóle panikować Nie nic podobnego, potraktuj proszę ten filmik tylko jako ostrzeżenie, że dla bezpieczeństwa serum należy używać, a raczej nakładać bardzo uważnie
Zdaje sobie sprawę z tego, że składniki AKTYWNE mogą różnie oddziaływać na różne osoby. Na szczęście moja skóra, oczy, w ogóle organizm należy do tych mało wrażliwych. Mnie praktycznie nic nie uczula. Musi być naprawdę jakieś „świństwo”, żeby mnie ruszyło. Teraz po już prawie 1,5 miesiącu używania tej odżywki nic się nie dzieje, nie mam żadnych efektów ubocznych, oprócz czasami delikatnego uczucia pieczenia, ale to w przypadku zatartej skóry powieki przez demakijaż. Trzeba po prostu znać swój organizm. Ja się nie obawiam takich rzeczy, ale jeśli ktoś jest alergikiem, ma skórę atopową, skłonność do nadwrażliwości układu odpornościowego to powinien podejść do tego z dużą dozą ostrożności, ale nie rezygnować przy pierwszym lekkim zaszczypaniu w oczy.
No i czekam na Twoje firanki, których mocno Ci życzę:-) Będą pięknym dopełnieniem Twoich cudnych makijaży:-)
Tego sobie BARDZO życzę! 🙂 Dzięki :*
„Dzień w dzień trzeba pamiętać o aplikacji.” Na ulotce jest napisane, żeby używać 3-4 razy w tygodniu. Ja właśnie zaczęłam używać tej odżywki i wolę stosować się do zaleceń, żeby przypadkiem krzywdy sobie nie wyrządzić 😉
Ciekawe… ja doczytałam się, że na początku codziennie, a później dla utrzymania efektów 2-3 w tygodniu. Tak czy siak z początkiem faktycznie używałam jej codziennie, później co drugi – trzeci dzień i efekty były zdecydowanie widoczne w trzecim miesiącu, które utrzymywały się 2 miesiące. Teraz jestem już po 6 miesięcznej kuracji i NIESTETY moje rzęsy wróciły to pierwotnego stanu sprzed odżywki :/
Koniecznie powiem o tej kuracji mamie mam nadzieję ,że i jej ona pomoze;)
Warto spróbować, ale trzeba mieć na względzie pewne efekty uboczne o których pisałam na FB, a także polecam ten artykuł do przeczytania: http://biotechnologia.pl/kosmetologia/artykuly/dzialania-nie-pozadane-bimatoprostu-w-odzywkach-do-rzes,15507
W połowie całej kuracji (czyli ok grudnia 2015) moje rzęsy były w DOSKONAŁEJ kondycji, pięknie urosły itd. NIESTETY czym bliżej końca kuracji (czyli ok. luty/marzec 2016) tym rzęsy przestały pozytywnie reagować na odżywkę a w marcu 2016 zwyczajnie nie było już efektu, odżywka się skończyła. Teraz w maju 2016 (dwa miesiące po kuracji) rzęsy są w najgorszym stanie, nawet gorszym niż sprzed odżywki. Są tak krótkie, że zalotka ich nie łapie, są braki we włosach, prześwity.
Mało tego czym mniej się maluje tym jest gorzej! Ostatnimi czasy prawie 2-3 tygodnie chodziłam do pracy bez makijażu a stan rzęs się pogarszał!
Trudno powiedzieć do końca czy u mnie to były efekty uboczne czy faktycznie zaszkodziła, lepszym określeniem było by może odstawienie! Bo faktycznie efekt był i to całkiem spory, później rzęsy chyba się nasyciły, bo dalszego wzrostu już nie było. Niestety ten efekt uboczny (odstawienia/głodu) jest najgorszy.
Cóż szczerze mówiąc nie widzę efektów po miesiącu. Przez efekty uboczne też nie można stosować zbyt długo, ale skoro, jak piszesz działa po kilku miesiącach to może warto ryzykować. Jak myślisz?
Zapraszam do mnie!
Ja polecam każdemu ta odżywkę! Wg mnie daje fenomenalne rezultaty. Pełną recenzję umieściłam tutaj: http://carmentestujekosmetyki.blogspot.com/2016/10/zabraam-sie-za-przetestowanie-synnego.html
Uwielbiam te odżywkę! Zawsze moje rzęsy były krótkie i zazdrościłam koleżankom, które miały swoje naturalne rzęsy. Jednak kiedy zaczęłam używać tej odżywki, moje rzęsy są gęste i długie! Bardzo mi się podobają 🙂
Nie wiedziałam, że w sklepach stacjonarnych kosztuje aż 80 zł, moje opakowanie zamówiłam w aptece melissa i zapłaciłam ok 50 zł 🙂
Noooo… to jest maksymalna, sugerowana cena, ale spokojnie na promo można zdobyć ją już za 40 zł. Skuteczna to ona jest, gorzej już jest po całej kuracji, kiedy rzęsy wypadną i muszą odrosnąć nowe…. ja miałam z tym ogromny problem. A Ty?
Witam Piękne Panie!
Co do ceny ,ja zakupiłam za ok.36 zl w e-fryzjernia.pl w sieci. Jakis sklep fryzjerski chyba. A cena stała. U mnie malymi kroczkami walczymy z rzęskami, alergikiem jestem sporym, ale narazie 6 dzien i nie uczulila 🙂
To już jest bardzo stary wpis… przeszłam całą kurację, rzęsy wyrosły piękne, ale później „przesyciły” się i już tak na nią nie reagowały. Niestety największym dramatem było to co działo się po… oczywiście rzęsy sukcesywnie wypadały (rzęsa też ma swój cykl życiowy), ale nowe już po nich były w dramatycznym stanie. Były bardzo krótkie i rzadkie. Do tego stopnia, że nie można było podkręcić ich zalotką (były zwyczajnie za krótkie). Także polecam uważać… Po tych kilku latach doświadczeń polecam zrobić sobie lifting rzęs z laminowaniem i botoxem – efekt lepszy i działa także odżywczo i regenerująco na rzęsy.