Witajcie
GlySkinCare ARGAN OIL Hair Mask to kolejna pozycja na liście kosmetyków od Diagnosis. (inne dostępne TUTAJ i TUTAJ).
Maskę tą roboczo nazwałam kremem do włosów, a po lekturze tej recenzji przekonacie się dlaczego! 😉
Od już dość dłuższego czasu ze swojej pielęgnacji włosów wyrzuciłam wszystkie odżywki, bo to strata tak naprawdę czasu i pieniędzy. Maski do włosów są teraz moim „złotym środkiem”.
Dlatego też z premedytacją wybrałam z oferty Diagnosis właśnie GlySkinCare ARGAN OIL Hair Mask.
Na początek parę „technicznych” szczegółów: opakowanie zawiera 300 ml produktu i kosztuje ok. 30 zł.
Maska ta ma bardzo bogatą, gęstą konsystencję. Nawet nie jest to typowa dla masek konsystencja budyniu a jest to krem! Nie bez powodu używam właśnie tego określenia, bo właściwości tej że maski są bardzo podobne jak używanie dobrze nawilżającego kremu na naszą twarz.
Opis produktu: „Wzbogacona o olej arganowy formuła zapewni Twoim włosom intensywne i długotrwałe nawilżenie. Dzięki zawartości cennych składników: białka pszenicznego, keratyny, witaminy E, panthenolu i aloesu, Maska głęboko zregeneruje i wzmocni włosy, nadając im miękkość, zdrowy wygląd i blask.”.
Chyba po raz pierwszy spotykam się z tak „szczerym” opisem efektu działania. Producent nie wciska nam kitu, że maska zrobi z naszych włosów „cud, miód i orzeszki…”. Podaje konkrety: „zapewni Twoim włosom intensywne i długotrwałe nawilżenie”.
Maska ta należy niestety to tych czasochłonnych ponieważ minimum to 15-20 minut, aby otrzymać pożądany efekt. Trzymanie jej 5-10 minut daje mizerne rezultaty, a najlepiej zaaplikować ją przynajmniej na 30 minut.
Przyznam szczerze, że przy pierwszym, drugim zastosowaniu byłam lekko rozczarowana, bo pomimo, że efekt był, nie był on spektakularny. Jej długofalowy efekt odczujecie po dłuższym stosowaniu (ok. miesiąca przy stosowaniu 1-2 razy w tygodniu).
Określenie jej mianem KREMU DO WŁOSÓW jest najwłaściwszym! Włosy są gładkie, miękkie i mocno nawilżone. To nawilżenie jest na tyle zauważalne, że jeśli zastosujemy nieodpowiednią ilość maski do naszych włosów to zrobią się one ciężkie, lekko oklapnięte. Mam tu na myśli długość i grubość włosów. Nie warto jej nakładać „im więcej tym lepiej”. Na moje krótkie, ale grube i gęste włosy wystarczy porcja wielkości orzecha włoskiego. Trzeba ją dobrze wmasować we włosy, bo jest bardzo gęsta a później skrupulatnie wypłukać, bo nie zbyt łatwo rozpuszcza się w wodzie.
W takim razie dla kogo ta maska?! Zdecydowanie dla włosów bardzo suchych, przesuszonych, poddawanym częstym ingerencjom chemicznym (tj farbowanie czy rozjaśnianie). Dla włosów, którym potrzeba mocnego nawilżenia i regeneracji. Włosy tzw. „sianowate” wygładzi i zdyscyplinuje.
POZDRAWIAM
Ja mam włosy ze skłonnoscią do przetłuszczania ale polecę koleżance.
Dla każdego co innego… bo każda z Nas ma trochę inny problem włosowy!