Witajcie ;o)
Dziś przygotowałam dla Was małą fotorelację z męczarni, którą wczoraj przeżyłam!!!
Zacznijmy od początku: jak wiecie (albo i nie ;D) większość moich cieni z Inglota zakupiłam kiedyś jako nowiutki tester na allegro. Powyjmowałam je z testera i zakupiłam palety 20-stki inglotowe. Wszystko sobie poukładałam i tak żyliśmy sobie w symbiozie parę miesięcy. Ale palety z Inglota są dość nieporęczne, to nowe zamknięcie na magnesy nie jest praktyczne i niebezpieczne dla cieni bo przy otwieraniu można je uszkodzić. Wreszcie się zmobilizowałam i zakupiłam pewnie już Wam dobrze znane GlamBoxy (link do sklepu: KLIK) Ale nie przewidziałam jednego! Wyjmując cienie z testera na wypraskach została jeszcze odrobina kleju, którego wcześniej nie usunęłam. I tu zaczyna się moja zabawa (a raczej horror) z deponowaniem cieni Inglota.
Cienie, które nie pochodziły z testera całkiem ładnie wychodziły za pomocą magnesu lub po prostu przez lekkie podważenie. Choć parę cieni niestety ucierpiało bo kretyński pomysłodawca palet z Inglota nie wpadł na pomysł żeby ułatwić użytkownikowi wyjmowanie cieni z palet.
Byłam naprawdę dobrze przygotowana.
Deponowanie cieni z palety starego typu (tej z okienkami) było bardzo proste ponieważ jest bardzo łatwy dostęp do cieni, z paletą 20-stką na cienie prostokątne też poszło szybko bo akurat w okienkach na cienie prostokątne jest więcej luzu między cieniem a okienkiem. Najgorsze były 20-stki na cienie okrągłe, a miałam ich dwie czyli 40 cieni do wyjmowania.
Pierwotnie chciałam je lekko podważać, ale nic z tego ani drgnęły, klej był zbyt mocny, po paru miesiącach klej jeszcze się utrwalił. Kiedy mocniej podważałam wypraska z cieniem się wyginała miażdżąc cień. Koszmar…. aż serce mnie zabolało!
Kiedy już zwątpiłam, że je stamtąd wydobędę nagle mój ukochany wpadł na pomysł żeby wywiercić dziurki w palecie i wypchnąć cienie. Patrzcie jaki profesjonalny sprzęt dostałam ;oP
To był naprawdę ddddłłłłłłłuuuuuggggiiiiii dzień! Spędziłam nad tym praktycznie całą sobotę! Każdy cień osobno….
A było ich 40….. Masakra!!!!
Ale sposób okazał się genialnym patentem!!! Cienie wyskakiwały jeden za drugim bez najmniejszego szwanku.
Już prawie jesteśmy na finiszu….
Udało się!!! JUPI!!!! 40 cieni bezpiecznie zdeponowanych.
Oczywiście nie obyło się bez ofiar 🙁 palec od kręcenia jeszcze do teraz boli, a palety… niestety podziurkowane :/ Ale co tam!!! Najważniejsze, że akcja zakończona pełnym sukcesem 😀
A tak wygląda efekt końcowy:
W GlamBoxie w zebrę zamieszkały wszystkie brązy, beże, szarości, kolory miedzi i ziemi.
W GlamBoxie z ornamentem od dziś mieszkają fiolety, róże, błękity, granaty, zielenie i turkusy.
Zaś w GlamBoxie z czerwonym kwiatem zadomowiły się wszystkie kwadratowe cienie, te w jaskrawych kolorach oraz te które miały różne inne kształty.
A na koniec jeszcze w starej palecie Inglota zamieszkały neutralne kwadratowe cienie, które nigdzie się nie zmieściły.
Morał tej bajki jest krótki i niektórym znany:
Niestety za głupotę trzeba płacić – za własną bo nie usunęłam kleju i za pomysłodawcy Inglota, który nie rozwiązał problemu wyjmowania cieni z palety.
Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło bo mam dla Was 2 patenty na palety z Inglota:
– warto podkraść magnes z nieużywanego dysku twardego – wtedy w sekundy będziecie wyjmować Wasze cienie z palety
– a jak już przydarzy Wam się taka historia jak moja, że nie możecie wyjąć cieni to wywierćcie dziurkę w palecie – poniekąd ona się nie niszy ponieważ wystarczy wywiercić tą dziurkę estetycznie i paleta nadal Wam służy a macie ułatwiony dostęp do cieni.
Enjoy!!! ;o)
Jaki porządeczek 😀
Tylko to mnie motywowało do dalszego działania
Strasznie to pracochłonne, ale masz rację porządek być musi ;)) Teraz masz elegancko! Ja nawet nie mam tyle cieni, więc nie mam czego sprzątać, hihi :DD
Musiałam to wreszcie ogarnąć – ten cały bajzel. Jestem estetką więc u mnie wszystko musi mieć swoje miejsce, a że cieni jest dokładnie 100… to zajęło mi do ładne parę godzin!
o jejku sprzęt jak do jakieś skomplikowanej operacji normalnie podziwiam cie, znajac siebie pewnie bym się wkurzyła jak nic i zostawiła to ;d
Sprzęt zapożyczony od mojego chłopaka – jest konstruktorem elektronikiem więc takich gadżetów ma do wyboru do koloru. Tutaj historia wygląda dość śmiesznie i groteskowo, ale wierz mi, że wczoraj tak nie było! Leciały słowa z łaciny kuchennej….ale cel był szczytny!
matko, ile cieni!
Tak wiem, jestem chora na nieuleczalną chorobę zwaną cieniomanią lub inglotomanią.
Wow, ale ich duuużo, zazdroszczę 🙂
P.S Obserwuję i zapraszam do siebie 🙂
Dziękuję, że zostałaś ze mną :o) bardzo mi miło, a i do Ciebie oczywiście zerknę.
ile pieknych kolorów widzę! Inglota uwielbiam 🙂
Moje małe skarby ;oP
Teraz wygląda to super 🙂
Perfekcyjna pani domu ze mnie hihihi ;oP
Matko, ile cieni! 😀
Twój zbiór cieni jest imponujący, pozazdrościć.
Piękna kolekcja, zrobiła na mnie duże wrażenie. Ja jeszcze nie posiadam żadnego cienia z Inglota, w ogóle mam bardzo mało cieni, nie ma nawet z czym poszaleć 🙁 chyba najwyższy czas to zmienić…
Już nie długo szykuję serię postów z propozycjami paletek cieni Inglota dostosowanych do typu urody czy koloru tęczówki więc zapraszam serdecznie do śledzenia mojego bloga a dowiesz się co warto kupić w Inglocie
Musiałaś się napracować, ale efekt świetny. Duuuużo ich masz:)
Ale tęcza! Bardzo ładnie wyglądają cienie w tych paletkach
no niezle:)ile cieni!!!:)
Ale Ci się tego uzbierało:)
Zazdroszczę kolekcji 🙂
Wiem Dziewczyny, że mam tego naprawdę sporo (po ogarnięciu okazało się, że jest ich dokładnie 100 sztuk), ale jestem maniaczką cieni do powiek. Każda z nas ma na punkcie czegoś bzika… mi poszło na cienie ;o)
Piękna kolekcja! 🙂 Nieźle się musiałaś napracować, ale efekt końcowy naprawdę imponujący. 😀
ojej podziwiam za wytrwałość, mi by nie starczyło cierpliwości 😉
Gratuluję ukończenia miji! ;D
Podobają mi się te glamboxy ale jak juz chciałam zamówić to wersja w ornament okazała się niedostępna. :/ Jak pech, to pech.
Zdradzę małą tajemnicę, że gdzieś na początku lutego będzie nowa dostawa.
Wow ale cieni. Nie mam nawet 1/3 Twojego zbioru. Tak naprawdę zanim kupię kolejny wkład, sprawdzam u Ciebie swatche i przykłady makijażu. I do tej pory jestem zadowolona z każdego zakupu.
A tak z ciekawości spytam: kończysz na 100 sztukach cieni czy w dalszym ciągu (ku naszej uciesze) kolekcja będzie się powiększac ???
Nawet nie wiesz jak mi miło słyszeć takie opinie…. że moja baza swatchy cieni Inglota naprawdę jest potrzebna i, że z niej korzystacie (w końcu jest cała dla Was). Na razie powstrzymuje się jak mogę żeby nie kupić czegoś nowego (ciekawe jak długo wytrzymam?), ale ostatnio kupiłam 2 wkłady oraz 5 cieni Rainbow, które właśnie muszę zeswatchować dla Was…
Monia wywołałaś duży uśmiech na mej twarzy, w myślach widzę jak wiercisz 🙂 mam nadzieję że jak najmniej cieni ucierpiało 🙂
pozdrawiam
Zuza
A nie wiesz moze czy te duze palety Inglota (ost zdj) sa jeszcze w sprzedazy? I za ile moge je dostac? Prosze o odp u mnie, bo zapomne pewnie wejsc 😀
to jest paleta starego typu, już wycofana więc nigdzie w sprzedaży w żadnym Inglocie jej nie dostaniesz, jedynym miejscem gdzie jeszcze można ją znaleźć jest Allegro, często gęsto dziewczyny sprzedają swoją kolekcję cieni wraz z paletą, ale to trzeba sobie upatrzyć aukcję.
Wiesz morze czy są odpowiedniki tych kolorków brązów w pojedynczych cieniach-wkładach z cienia Rainbow 117 R?
Odpowiedniki 117R w cieniach pojedynczych to: 390 Matte, 363 Matte, 378 Matte – sprawdziłam są identyczne.
Baaaardzo dziękuję za szybką odpowiedź 😉
Ja deportowałam moje pojedyncze cienie z essence do paletki , ale niestety jeden z nich całkiem się rozsypał 🙁 Trzeba naprawdę uważać .
Pamiętam jak dziś męczyłam się z tym cały weekend, ale się udało!
wow… niepotrzebnie zepsułaś sobie starą paletę z inglota. A pomysłodawca pomyślał o tym. Magnesikiem z wieczka wychodzą bez problemowo i bez żadnej kolizji 🙂
Wiem o tym, ale niestety moje cienie w ten sposób nie wychodziły ponieważ na wkładach był stary klej od testera i wszystko się razem skleiło. To było jedne wyjście, żeby nie zniszczyć cieni.