Witajcie
Czy posiadanie dużych palet (powyżej 20 cieni) ma sens? Czy to jeszcze jest użytkowe?
Kiedy zaczynałam swoją przygodę z makijażem im więcej cieni miała paleta tym lepiej. Nie wiem czy pamiętacie, ale ponad dekadę temu (ok 2010 roku) były modne palety 120 a nawet więcej cieni. Takie tęczowe palety, które posiadały różne odcienie tego samego koloru… Na tam te czasy to było marzenie każdej makijażowej blogerki czy beauty youtuberki. Kupowało się je na Allegro a ich jakość była wątpliwa… sama taką miałam! 😉
Po latach (w sumie to po dekadzie) wciąż jestem paletoholiczką, kocham cienie w każdej postaci i ilości. Jednak na przestrzeni lat stwierdzam, że najbardziej optymalną ilością cieni w palecie jest… 15-20! Teraz stawiam na jakość, ciekawe formulacje, odkrywam nowe marki nie tylko te mainstreamowe, ale przede wszystkim indie brand. Te 15/20 odcieni w palecie daje możliwości kreowania, inspiruje do tworzenia. Z drugiej zaś strony jest to taka ilość, którą potencjalnie jesteśmy wstanie użyć i zużyć prawie wszystkie odcienie w danej palecie.
Oczywiście nadal mam palety dużo większe w swojej kolekcji jak np Ensley Reign Lands of Enchantment Eyeshadow Palette czy Rick and Morty x Glamlite, ale coraz rzadziej takowe kupuje. Większe palety uwielbiam na wyjazdy. Swego czasu ulubionym formatem wyjazdowym była MIYO x BeautyVTricks Insta Glam Wedding Vibes Eyeshadow Palette. Jestem z tych osób, które lubią mieć wybór dlatego też na wyjazdy zabieram większy format szczególnie te, które mają kremowy beż i czerń. Wtedy jestem wstanie zmalować wszystko…
Niestety albo stety ostatnio swoją kolorystyką oczarowała mnie aż 36 cieniowa paleta: Bellabeautébar Smokey Glam Palette. Markę Bellabeautébar już poznałam dzięki palecie Secret Garden, która oczarowała mnie swoją jakością matów, a już w szczególności boskich błysków. Dlatego też popuściłam zakupowe wodze i zdecydowałam się na ten duży format.
Paleta to 36 odcieni, w tym:
- 4 Duochromy
- 1 Multichrom
- 5 metalików
- 1 drobinkowy błysk
- 1 mat z drobinkami
- 24 maty
Głównie urzekła mnie kolorystyka tej palety. Mieszanka róży, brzoskwini z przybrudzonymi odcieniami zieleni oraz szarości. Do tego ciekawa proporcja temperatury od ciepełka od góry po chłód ku dołowi. Wszystko to sprawia, że czuję się mocno zainspirowana.
Jak już wcześniej wspomniałam znam markę Bellabeautébar. Jednak paleta Smokey Glam należy do ich „starszych” wydań i… to czuć! Maty mają ciut słabszą pigmentację (to nie znaczy, że złą), są takie „lżejsze” w swojej formulacji niż maty z najnowszych palet. W Secret Garden ten pigment jest nawet nieco przytłaczający, a tu przy niektórych odcieniach trzeba dokładać kolejną porcję żeby zbudować głębię.
Za to błyski… Bellabeautébar umie w błyski! Te cudowne duochromy, nawet „zwykłe” metaliki mają moc! Formulacyjnie także uwielbiam ich błyski ponieważ noszone nawet BEZ żadnej bazy typu „glitter primer” nie zbierają się w załamaniach skóry, świetnie noszą cały dzień bez najmniejszego uszczerbku na pigmencie czy błysku.
Poszłam w te przepiękne, chłodniejsze purpury i zmalowałam spotlight eye z brzoskwiniowo-różowym duochromem.
- Zewnętrzny i wewnętrzny kącik potraktowałam jasną purpurą CUDDLES jako bazowym odcieniem’
- W tych samych miejscach zaaplikowałam ciemniejszy odcień ICON, aby całość nadać głębi;
- Środek powieki ruchomej wypełniłam duochromem ANGEL EYES;
- A wewnętrzną część dolnej powieki rozjaśniłam mieszanką pastelowego różu POWDER PUFF i bieli LACE.
Reszta twarzy:
- podkład: Catrice True Skin Hydrating Foundation 007
- korektor: Catrice True Skin High Cover Concealer 010 Cool Cashmere
- puder pod oczy/twarz: Brush Up! by Maxineczka Under Eye Powder Matte
- bronzer/kontur: GlamShop Puder do konturowania INKA
- róż: GlamShop kolekcja Walentynki 2024 odcień Zakochanie
- rozświetlacz: GlamShop Esencja Blasku
- brwi: Claresa True Glue! + NYX Lift&Snatch! Brow Tint Pen Ash Brown
- usta: Golden Rose Liping My Matte Liquid Lipstick 01 + RLM x Bell Ultra Sparkly Gloss 02 Sunny
Jestem ciekawa Waszego zdania: wolicie większy czy mniejszy format palety? Jesteście team minimalistyka czy jednak full of colour?
POZDRAWIAM