Witajcie :o)
Dość szumnie zrobiło się o tych cieniach na blogach. Jest tylko jeden problem – gdzie je kupić! Naprawdę trudno na nie trafić i trzeba wiedzieć, w którym sklepie lub drogerii można je dorwać. Myślałam, że w Szczecinie ich nie dostanę, ale dzięki wątkowi zoila (dzięki WIELKIE :o*) na Wizażu (KLIK) dowiedziałam się, że są na wyciągniecie ręki.
MIYO to tak naprawdę My Identity Youthfully Original czyli marka stworzona przez Pierre Rene. Oprócz słynnych cieni OMG! Eyeshadows mają też w swojej ofercie inne kosmetyki kolorowe (Zapraszam na oficjalną stronę).
OMG! Eyeshadows możecie dostać w 40 kolorach i ku mojemu zaskoczeniu nie są to tylko matowe cienie. Są też perłowe oraz z drobinkami, ale moim celem były te matowe! O dobre maty bardzo ciężko. Pomimo, że posiadam te z Inglota to i tak nie są one idealne. Z niektórymi kolorami naprawdę ciężko się pracuje. Więc okazji, żeby przetestować dobre maty, nie mogłam przegapić.
Na razie rzuciłam się na 8 kolorów:
Moje zdanie na ich temat:
- Mają bardzo, ale to bardzo suchą konsystencję, ale nie pytą się.
- Bardzo łatwo się rozprowadzają, mają satynowo – matowe wykończenie.
- Przy aplikacji pędzlem nie osypują się (no może minimalnie jak nie strzepniemy nadmiaru z pędzla).
- Pigmentacja jest wręcz zabójcza – kolor na powiece jest dokładnie taki sam jak w wyprasce.
- Przy rozcieraniu i cieniowaniu minimalnie tracą pigment (Za przykładzie jednego z moich makijaży), ale to chyba nieuniknione przy matach
- Na bazie trzymają się ok 12 godzin później lekko się rolują
- Bardzo ciekawa kolorystyka, nie znajdziecie nigdzie takiej (nawet w Inglocie)
- Fajny pomysł, że cienie mają nazwy, łatwiej je zapamiętać niż numerki
- Za 4,99 zł dostajemy 3 g cienia – jak dla mnie bomba!
Polecam każdej maniaczce cieni, która poszukuje intensywnych, dobrych matowych cieni! To jest świetny zakup szczególnie jeśli chodzi o ich żółć (No 27), czerwień (No 13) oraz czerń (No 21), które chyba będę musiała sobie zafundować w najbliższym czasie. Jak widać czasami szukamy zbyt daleko, sięgamy po marki zagraniczne, a pod naszym nosem marnują się takie PERŁY!!!
TEMPER NO 12, GLOOM NO 23, ASH NO 25 |
TOXIC NO 28, FORREST NO 29, MOSS NO 30 |
OCEAN NO 35, GODDESS NO 36 |
Enjoy!!! ;o)
w końcu wiem gdzie je kupić ! dzieki za przekierowanie do wizazu 😀
Dla mnie ten link był zbawieniem – znalazłam go przypadkiem w Google. A do tego wiem teraz gdzie jest raj dla mnie w Szczecinie – Drogeria Maczek! Tam jest naprawdę lepiej niż w Inglocie hahahaha…
ale trzeba przyznac, ze pigmentacje maja dobra;)
nawet nie dobrą, a rewelacyjną!
Cieszę się, że mój spontanicznie założony wątek na coś się przydał 🙂
piękne kolory 🙂
uwielbiaaaaaam je 😀
Kolory są przegenialne. Muszę je kiedyś dopaść ;))
Wyglądają cudownie. Szkoda, że gdy je odnalazłam, kolory były mocno przebrane i nic ciekawego nie znalazłam. Może innym razem będę miała więcej szczęścia, bo to napigmentowanie jest genialne
Zapraszam na rozdanie do mnie.
cena i jakosc powala!!!
[…] 2 lata temu był szał w blogosferze na cienie MIYO OMG! EYESHADOW (sama sobie parę sprawiłam KLIK) i wtedy faktycznie byłam nimi zachwycona. Z biegiem czasu moja opinia na ich temat trochę się […]