Blend Bunny Cosmetics Longing Palette – ROAST marki?!

Witajcie

W moje ręce wpadło jedno z najnowszych dzieci marki Blend Bunny CosmeticsLONGING Palette! Moje ostateczne zdanie na temat marki… i dlaczego uważam, że to nie jest najlepsza indie brand?!

Parę miesięcy temu pokazywałam Wam moją pierwszą paletę od Blend Bunny Cosmetics – Sugar & Grunge. Już wtedy nie miałam z nią najlepszych doświadczeń… ale nie ocenia się marki po jednej palecie. Obiecałam, że jak wpadnie w moje ręce coś nowszego od Blend Bunny to dam Wam znać…

LONGING Palette jak tylko wyszła od razu przykuła moją uwagę ze względu na historię kolorystyczną i na pierwszy rzut oka lepszą jakością błysków, na którą zresztą narzekałam przy Sugar & Grunge.

Paleta zawiera 24 odcienie w tym: 18 matów i 6 błysków. Cena to ok. 200 zł (w zależności gdzie ją kupimy). Układ cieni standardowy dla marki, przez co od razu patrząc na paletę wiemy, że to Blend Bunny, to ich taki znak rozpoznawczy: gradient 3 odcieni tego same koloru plus kompatybilny błysk. Dla mnie osobiście takie rozwiązanie jest trochę takie zachowawcze, mało kreatywne i zostawia nas trochę w takiej już zamkniętej formie. Wiem także, że każdy z nas szuka w makijażu innych „wyzywań”: jedni lubią jedną technikę, jeden schemat makijażu a inni wolą poszaleć kreatywnie. To już kwestia preferencji…

Najmocniejszą stroną LONGING jest historia kolorystyczna! Muszę przyznać, że w swojej pokaźnej kolekcji nie mam nic podobnego: przygaszone, nietypowe odcienie na pograniczu stylu grunge. Ta sekcja turkusów, niebieskich szarości i gołębich odcieni skradła me serce.

Użyłam odcieni: załamanie: Bottled up; zewnętrzny kącik: Forlorn; roztarcie granic: Misty eyed i Woe; błyski: When it rains i All that’s left.

Wiele osób, które zaczęły swoją przygodę z markami indie poleca właśnie Blend Bunny Cosmetics jako pierwszy rzut „spróbuj a pokochasz”. Mogę zrozumieć kwestię jakości do ceny, bo palety marki oscylują w granicach 150 – 200 zł także jak na indie brand to „tania marka”. Jednakże w tym samym przedziale cenowym, ilości cieni jaką dostajemy także jest COSMIC BRUSHES. Dlatego pod wieloma względami mogę porównać obie marki do siebie i zdecydowanie Blend Bunny przegrywa tą bitwę… już wyjaśniam dlaczego!

Kolorystykę, ułożenie cieni i preferencje kolorystyczne odstawiam na półkę, bo to już kwestia gustu! Jednakże moim zdaniem jakość cieni matów jak i błysków już wybrzmiewa sama za siebie. Marki indie podniosły poprzeczkę bardzo wysoko i właśnie to sprawiło, że miłośników makijażu to przyciąga jak magnes do produktów marek niezależnych.

Mam porównanie starszej formulacji (Sugar & Grunde Palette) z tą najnowszą (Longing Palette) Blend Bunny i stwierdzam, że ani w kwestii matów ani błysków ta marka nie wygrywa. Ba! Nawet jest dużo w tyle… za innymi indie brand.

Co do matów nie zmieniam zdania: są „cienkie” w konsystencji, formulacja ma pigment, ale mimo to przy dokładaniu nie nadbudowuje się do pełnego krycia. Mam poczucie, że chcę więcej, mocniej, głębiej… dodaje, buduje… a tu z kolejnym dołożeniem pigmentu nic się już nie dzieje. Rozcierają się całkiem przyjemnie, ale znów nie robią przyjemnej chmurki koloru, a raczej prześwity i plamy. Oczywiście to już kwestia techniki budowania koloru: wklepujemy, upakowujemy kolor na powiece, a następnie delikatnie rozcieramy granice. Nigdy odwrotnie czyli rozcierając dodajemy koloru, żeby go zbudować. Tylko pytanie po co? Po co mi maty, które muszę specjalnie traktować, żeby wydobyć ich potencjał? Odpowiedzcie sobie sami…

Teraz kwestia błysków! Formulacja tych z Sugar & Grunge to basicowe perełki, które są skonstruowane jak budowa cepa: bazowy kolor a na tym perłowy, płaski błysk. Nic odkrywczego, coś takiego znajdziecie w dyskoncie ACTION za 21 zł. Przyjrzyjcie się dokładnie wykończeniu, formule, teksturze… prawie jeden do jednego. Formulacja błysków z Longing została update-owana podobno na wyższy level. Szczerze?! Nie widzę większej różnicy. Fakt są nieco bardziej zróżnicowane, mają ciut więcej głębi, nawet coś tam sziftuje, ale wciąż to nie jest ten poziom ekscytacji, który mam np na widok błysków Ensley Reign , Gourmande Girls Cosmetics , MBA Cosmetics , Glaminatrix czy już nawet wcześniej porównywanego Cosmic Brushes. Dowody? Zdjęcia porównawcze poniżej mówią same za siebie…

Podsumowując całość: jeśli zaczęłabym swoją przygodę z markami indie od Blend Bunny Cosmetics to szczerze byłabym zawiedziona, rozczarowana dając za paletę 200 zł otrzymując raczej średnie formulacje. Mając porównanie z innymi markami niezależnymi zakochałam się w świecie indie brand właśnie za ten maksymalny level jakości, formulacji, wykończeń, pierwiastek zaskoczenia… Blend Bunny mi tego nie daje.

Blend Bunny początkiem 2025 roku ogłosiło swoją nową paletę w zupełnie innej stylistyce, zmienia trochę front jeśli chodzi o wydźwięk samej marki i współprac z nią związanych. Będę przyglądać się czy za tym wszystkim pójdzie także zmiana formulacji oczywiście na plus. Na dzień dzisiejszy nie mam w planach nic nowego od marki, ale czas pokaże czy pójdą naprzód.

Dajcie znać w komentarzach jakie są Wasze odczucia co do jakości/pracy z produktami marki Blend Bunny? Czy to tylko moje osamotnione zdanie czy jest coś więcej na rzeczy…

POZDRAWIAM

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *